poniedziałek, 21 października 2013

Rozdział 2

obróciłem się i zobaczyłem.... Harry'ego i Andy'iego, podeszli do mnie trzymając się za ręce
 -hej Nialler - spojrzałem raz na Harrego a raz na Andy'iego tak słodko razem wyglądali dlaczego ja nie moge mieć takiego szczęścia
 - H...H...Hej - wydukałem
-no nie jąkaj się stary...- Hazz uśmiechnął się delikatnie mnie przytulając- o której będziesz w domu? zrobię obiad.
 - Nie wiem Hazz w tej chwili idziemy z Lou zwiedzać Londyn - Powiedziałem, Hazz szeroko otworzył buzię
 -spoko... tylko nie za długo Horan....- powiedział udając groźnego
 -okey...ale jak znowu nie będę mógł spać w nocy osobiście was uduszę- zaśmiałem się
 Hazz spalił buraka i szybko się odwrócił i powiedział coś Andy'emu - Ok Nialluś to my się zbieramy a i jak będziesz wracał zrób zakupy - uśmiechnął się i poszedł w przeciwnym kierunku.
-Harry się rumieni!!- zacząłe wrzeszczeć
Ten tylko się odwrócił i spiorunował mnie wzrokiem a ja zaśmiałem się
Louis popatrzył na mnie zdzwionym wzrokiem
- o cholera nie przedstawiłem was - powiedziałem i walnąłem się w głowe
-Louis to mój przyjaciel Harry i jego chłopak Andy, Hazz, Andy to Louis...
Louis popatrzył na mnie jak a idiotę 
- Chłopak ? - powiedział zdziwiony
-tak... jak coś do tego masz...- powiedział groźnie Harry
Louis popatrzył na niego jak by zaraz miał wybuchnąć śmiechem 
- Nie nic do tego nie mam bo .... - i przerwał swój monolog zakłopotany bo i tak powiedział więcej niż miał na myśli
-hmm?- popatrzyłem na Lou
- Nie nic znaczy ten - odwrócił wzrok aby tylko uniknąć naszych spojrzeń a Harry popatrzył na mnie z miną WTF ?
-okey...nie ważne...
- To co idziemy ? - zapytałem Lou
-tak jasne chodźmy
- Ok Hazz do zobaczenia w domu - pomachałem mu na pożegnanie i poszliśmy z Lou w stronę London Eye
Wsiedliśmy do kapsuły
Gdy zobaczyłem że Louisowi Oczy zmieniły kształt wyglądały jak 5 zł
-co jest Louis?
- N N N Nic - powiedział - Tylko mam taki malutki tyci lęk wysokości
-ooo chodź tu- powiedziałem i wyciągnąłem ręce w jego kierunku
on podbiegł do mnie i mocno się przytulił gdybym mógł zaczął bym krzyczeć ze szczęścia
Kapsuła ruszyła....

wtorek, 15 października 2013

Rozdział 1

Szedłem wiecznie zachmurzonymi ulicami Londynu myśląc jak to dalej będzie , czy będę mógł swobodnie żyć czy znajdę miłość swojego życia ? Gdy tak spokojnie szedłem sobie przez park zaczęło porządnie padać - niech to szlak - pomyślałem i szybko pobiegłem do pobliskiej knajpki była ona niedaleko jakieś 5 minut drogi . Gdy już dotarłem do mojego celu wparowałem do środka jak wściekły byk . Rozejrzałem się małe ciepłe pomieszczenie w kolorach czerwieni i beżu idealnie podkreślające drewniane stoliki przy jednym stoliku siedział wysoki brunet o turkusowych pięknych oczach ubrany był w bluzę w paki i czerwone spodnie nie wspominając o szelkach co najdziwniejsze nie miał skarpetek - kto normalny nie nosi skarpetek w taką pogodę - pomyślałem patrzyłam na niego dobre 5 minut gdy nagle odwrócił wzrok w moją stronę nasze oczy się spotkały a ja zalałem się rumieńcem nieśmiało  pomachał w moją stronę i w znacznym geście pokiwał abym się do niego dosiadł a ja stałem jak debil nie wiedząc do zrobić w końcu ruszyłem jego stronę. Nieśmiało podszedłem do stolika od sunąłem krzesło i usiadłem na przeciw chłopaka nagle wyciągnął w moją stronę rękę - Cześć jestem Louis - Louis jakie cudowne imię 
- N..N..N Niall - Powiedziałem jąkając się miałem zapytać co u niego gdy nagle podeszła do nas kelnerka    - Co podać? - Zapytała spojrzałem na Lou chyba mogłem tak do niego mówić a on na mnie
 - Gorącą czekoladę i szarlotkę proszę - wydukałem wciąż patrząc na Louisa
 - A dla mnie dużą porcje szarlotki z lodami i Kawą - Powiedział Lou patrząc na biust kelnerki no tak czego ja się spodziewałem że taki chłopak jak on mógł być gejem chyba mi odbija on może mieć każdą laskę na ulicy pogrążając się w rozmyśleniach nagle usłyszałem 
- Więc Niall skąd pochodzisz jeśli można spytać nigdy cie tu nie widziałem - powiedział podnosząc jedną brew do góry 
- Pochodzę z Irlandii a nie widziałeś mnie bo mieszkam tu od niedawna - posłałem mu uśmiech 
- O to cudownie ! -zaczął drzeć mordkę- wspaniale właśnie przestało padać chodź zabieram cie na zwiedzanie Londynu przy okazji wstąpimy po mojego przyjaciela Liama jeśli nie masz nic przeciwko - Gadał jak katarynka aż w końcu zrozumiałem 
- Jasne nie mam nic przeciwko to chodźmy.- I tak poszedłem z nowo poznanym chłopakiem zwiedzać Londyn gdy nagle usłyszałem wołanie mojego imienia odwróciłem się i zobaczyłem ...


Pierwszy rozdział nowego opowiadania i jak podoba się? ~ napisany przez Klaudię ♥♥♥♥♥

niedziela, 13 października 2013

Prolog i Bohaterowie

♥ PROLOG  ♥


*** Louis ***

Zawsze wiedziałam że jestem inny podczas gdy inni chłopcy oglądali się za dziewczynami ja wolałem patrzeć na przystojnych chłopców, kiedy miałem 16 lat zorientowałem się że jestem gejem . Chodziłem wtedy do 3 gimnazjum. Na początku było okay . Moi przyjaciele Liam i Kate wiedzieli o mnie i pomagali mi... co
kiedy nie zorientowali się inni teraz zapytacie. Moja mama bardzo mnie wspiera i pogodziła się już z tym jaki jestem. Gdy poszedłem do Liceum poznałem Niall'a... blondyna z Irlandii... Straciłem do niego głowę...ale co się stanie gdy ktoś będzie cały czas nam dokuczał i wyzywał? Czy to wytrzymamy?
     ♥ BOHATEROWIE ♥     Louis Tomlinson [Lou, Tommo -ma 18 lat ]   Niall Horan [Ni, Nialler - ma 17 lat ]   Katherine Morgan [ma 18 lat, przyjaciółka Louis'a ]     Liam Payne [Li, Daddy, ma 18 lat, przyjaciel Lou ]   Zayn Malik  [Zayney, Zi, ma 20 lat, kuzyn Niall'a, zawsze mu pomaga i daje dobre rady ]   Harry Styles [ Hazza, Curly , ma 19 lat. Przyjaciel Niall'a, jest gejem, ma chłopaka Andy'iego. Mieszkają razem we trójkę  Andy Harrison [An, ma 18 lat, chłopak Hazzy]

Epilog: ♥Forever and Ever ♥

Siedziałem u Louis'a... pomimo, że minęły 3 tygodnie nie mogłem się pozbierać... westchnąłem, wziąłem kubek kakao i poszedłem do "mojego" pokoju. Usiadłem na łóżku i patrzyłem na zdjęcie  Mike'a



łzy spłynęły mi po policzku.Przypomniał mi się jego ostatnie słowa "Kocham cię " ,jego list, jego pogrzeb... ostatni raz widziałem jego spokojną twarz... ostatni raz dotknąłem jego już zimnego policzka... ostatni raz musnąłem jeo usta... tak bardzo mi go brakuje...  Louis wrócił z pracy
-Hazz...- wszedł do pokoju, usiadł obok mnie i wziął ramkę ze zdjęciem- mi tego go brakuje Harry,ale musimy sobie poradzić z tym, damy radę... Założę się że Mike byłby z ciebie dumny gdybyś znalazł miłość... Znalazł szczęście...Na pewno nie chciałby abyś się tym zamęczał...- przytulił mnie i razem patrzyliśmy na jego zdjęcie- Ruszaj się Hazz idziemy na jego cmentarz... -wstałem. Ubraliśmy się i poszliśmy na cmentarz. Usiadłem przed grobem
-pójdę na grób babci Harry zaraz wracam... -Louis poszedł
-Mike... wiem że to słyszysz... Kocham cię i bardzo tęsknie...wiem że teraz jesteś na mnie zły że gadam do nagrobka... ale mogę obiecać ci jedno...albo nawet dwie rzeczy... Pierwsza nigdy o tobie nie zapomne i będę zawsze kochał... ale też obiecuję że spróbuję z Lou... wiem ze tego chcesz... Kocham cię...- szepnąłem. Położyłem bukiet czerwonych róż- wiem że je kochałeś- uśmiechnąłem się. Louis przyszedł
-Hazz?
-chodź Louis idziemy... -chwyciłem jego dłoń i splotłem nasze palce- razem przez życie- Lou uśmiechnął się
-nigdy nie zapomnimy o Mike'u , Hazz ale będziemy próbować żyć normalnie- żłączył nasze usta w długim, lecz czułym i pełnym miłości pocałunku...

Tak się kończy opowieść Louis'a i Harry'ego... żyli długo i szczęśliwie... raz w tygodniu odwiedzali grób Mike'a, byli szczęśliwi, lecz serce Hazzy do śmierci było podzielone na dwie części 
Louis i Mike...
Dziękuję w imieniu moim  i drugiej Darii za czytanie tego bloga ♥ bardzo się z nim zżyłam i zachęcam do czytania kolejnego opowiadania o Nouis'ie prolog pojawi się niedługo kocham was
                                                                                                                                           Daria Horan  ♥

niedziela, 6 października 2013

Rozdział 42

-już dobrze...-szepnął całując moje włosy - za około tydzień będziesz mógł z nim być... bo mnie już nie będzie...-wyszeptał
Momentalnie zacząłem płakać. Tyle łez spywało po moich policzkach. Nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale pomimo to płakałem jak malutkie dziecko.
- Mike, dlaczego tak mówisz? - zapytałem płaczliwym głosem
- Harry, ja mam raka. Doskonale o tym wiesz. Nikt jeszcze nie odkrył na to lekarstwa. Rozumiem, że płaczesz, ale musisz się z tym pogodzić. Ja też bardzo Cię kocham, nie potrafię bez Ciebie żyć, rozumiesz, nie potrafię!
Byłem tak wzruszony. Momentalnie wtuliłem się w jego ramiona i zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- Mike, ja ...
- Harry, nic nie mów, proszę. - odpowiedział.
- Mike ja muszę. Strasznie Cię przepraszam ,że pocałowałem Louisa. Nie wiedziałem, że za tydzień .. .no wiesz ....
- Wiem Harry, wiem. Zrozum, ja Ci wybaczam. Chcę ten ostatni tydzień nacieszyć się człowiekiem, dla którego mogę zrobić wszystko, za którego oddałbym życie.
- Mike, ja dla Ciebie też potrafię zrobić wszystko.
Popłakaliśmy wspólnie w drodze do domu. Nie mogłem znieść myśli, że za tydzień o tej porze, może go ze mną nie być. Ja dziś spałem u mamy, bo mnie o to poprosiła.
Następnego dnia od samego rana Mike odebrał telefon:
- Tak słucham?
- Mike, to ja Louis. Proszę, przyjedźcie z Harrym do szpitala, nie chcę być sam, a dzisiaj są wyniki testów na ojcostwo. Chcę, żeby moi najlepsi przyjaciele byli przy mnie.
- Dobrze Louis, przyjedziemy jak najszybciej.
Od razu Mike zadzwonił do mnie i powiedział, że masz szybko ubrać buty i kurtkę, bo jedziemy do szpitala, Louis nas potrzebuje. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się do siebie. Cieszyliśmy się, że możemy być ze sobą, że możemy czuć swój zapach.
Dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do szpitala. Louis siedział zestresowany na krześle i miał łzy w oczach. Próbował coś powiedzieć:
- To nie może być moje dziecko. Ja przecież z nią nie spałem... Ale ona mówi, że to było po jednej z imprez. Ja nie potrafię ...
- Ci Louis, wierzymy Ci z Harrym. - uspokoił do Mike.
Siedzieliśmy na krzesłąch, gdy Mike oznajmił, że musi gdzieś pójść.
Ja siedziałem obok Louisa cały czas milcząc. Aż w końcu przyszedł doktor i oznajmił:
- Przepraszam pana panie Tomlinson, ale pan nie jest ojcem dziecka panny Calder. Testy DNA całkowicie to wykluczają. - po czym doktor poszedł
Louis tak się ucieszył, że wtulił się w moje ramiona. Cał czas czułem, że kocham go, ale Mike jest dla mnie ważniejszy. Postanowiłem mu oznajmić, co się stanie za tydzień z Mike.
- Lou, muszę Ci coś powiedzieć. - zacząłem płakać.
- Hazz, nie płacz, opowiedz, proszę.
- Mike ma raka, został mu tydzień życia. - wykrztusiłem to z siebie.
Czułem, że Louisa to bardzo dotknęło. Widać, że Mike nie był dla niego obojętny. Ża cieszyłsię naszym szczęściem.
- Harry, naciesz się nim w ten ostatni tydzień, proszę, zrób to dla mnie.
- Obiecuję. - odparłem
- A tak właściwie, gdzie on jest? - spytał Lou
- Poszedłgdzieś godzinę temu! Biegnę go szukać.
Razem ze mną biegał Louis. Obawiałem się, że może już mnie nie kocha, że może uciekł. Zapytaliśmy recepcjonistkę:
- Przepraszamy, nie widziała pani może tego pana, który tu ze mną przyszedł? - zapytałem ją.
Ona nic nie odpowiedziała, tylko chwyciła mnie i Louisa ze rękę i zaprowadziła do jakiegoś gabinetu. W środku siedział tylko lekarz. Mike w nim nie było. To dlaczego nas tu przyprowadziła?
Speszeni zapytaliśmy, co my tu robimy.
Lekarz powiedział:
- Pewnie spodizewaliście się tu Mike'a. Niestety, go już nie ma. Dziś jakąś godzinę temu przyszedł na badania, nagle pulsu już nie było. Dziwiło nas tylko, dlaczego pana przy nim nie było, skoro powiedzieliśmy mu, że dziś umrze. Na prawdę mi przykro.
Zacząłem przeraźliwie płakać. Dlaczego on mnie okłamał? OBoje z Lou płakaliśmy, że nie ma go wsród nas.
Zostawił to dla pana Stylesa - lekarz powiedział i wręczył mi kartkę.
Otworzyłem ją.

"Najdroższy Harry. 
Przepraszam, że Cię okłamałem. Nie mogłem powiedzieć Ci tego, że nie będzie mnie z Tobą następnego dnia. Ale jest kilka rzeczy, które muszę Ci wyjaśnić. Skoro wiedziałem, że umrę dziś, to dlaczego nie nalegałem, abyś ostatnią moją noc spędził ze mną. Powiedziałem Twojej mamie, żeby przygarnęła Cię do siebie, bo mam ważną sprawę. Ona nic nie wiedziała o moim planie. Chciałem Cię nauczyć żyć beze mnie. Chciałem, abyśmy jednej nocy nie spędzili razem, bo teraz już będzie tak do końca życia. Wyobraź sobie każdego dnia, że następnego mnie zobaczysz. 
Kocham Cię Harry i nigdy nie przestanę.
Teraz będę patrzył na Ciebie tam z góry, będę patrzył i wspierał Cię, będę Twoim Aniołem Stróżem - takim niewidzialnym. Pomimo, że nie będizesz mnie widział, ja zawsze będę obok Ciebie. 
ZAWSZE OBOK CIEBIE I ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAŁ.
Mike x "

środa, 2 października 2013

Rozdział 41

Postanowiliśmy biec schodami. Zdyszani dotarliśmy na miejsce, Ale jedno nas zdziwiło.. Przed salą, gdzie rodziła Elka stałten jej przyjaciel.
Loui od razu na niego "naskoczył" i zapytał:
- A co ty tu kurwa robisz?
-powinienem zapytać cię o to samo idioto
Zaczęli się kłócić.
-Ogarnijcie się!- powiedziałem -Eleanor rodzi a wy się kłócicie! -poczułem dłonie Mike'a na moich biodrach. Uspokoiłem się trochę.
-zajdę po kawę chcesz Hazz?
-z chęcią... dzięki Mike
0nie ma sprawy Lou chcesz?
-nie dzięki
-ook- zniknął
-Louis nie dam rady...
-z czym?
-całowałem się z tobą... muszę to powiedzieć Mike'owi
-powiem mu że to ja cię pocałowałem a ty nieodwzajemniłeś...
-kocham go i ciebie... -Mike wrócił, podał mi kawę. Uśmiechnąłem się do chłopaka czuło.

***później***

-Louis Tomlinson?- usłyszał swoje nazwisko
-tak?
-proszę na sale...
Lou wszedł, oznajmiłem mu że wracamy do domu. Wyszliśmy ze szpitala. Szliśmy przez park i trzymaliśmy się za ręce
-Mike...
-tak?- popatrzył na mnie
-pocałowałem się z Lou...- chłopak obok zbladł i łza spłynęła mu po policzku. Starłem ją i mocno go przytuliłem -przepraszam Mike... musiałem ci to powiedzieć. Żałuję...
-już dobrze...-szepnął całując moje włosy - za około tydzień będziesz mógł z nim być... bo mnie już nie będzie...-wyszeptał

środa, 18 września 2013

Rozdział 40

Zaczęliśmy się z Mike'm namiętnie całować. Czułem, że zrobiłam źle, całująć Louisa. On powinien to wiedzieć..
Powiem mu, ale nie teraz. Przecież jutro musi iść do szpitala zrboić badania, załamałby się jeszcze bardziej. Nie chcę, żeby był załamany, kocham go i chcę jego szczęścia.
Całowaliśmy się, a ja czułem się jak zdrajca, pomimo, że powiedziałam mu, że chcę się z nim kochać. Nie mogłem. Postanowiłem mu o tym oznajmić. Ale w tym samym momencie usłyszałem dzwonek. Ktoś postanowił nas odwiedzić. Czemu o tak późnej porze?
- Ja otworzę. - powiedział Mike i zapinając guziki od koszuli wstał otworzyć drzwi.
Ja mogłem się tylko domyślać kto to, może sąsiadka potrzebuje cukier. Tysiące myśli przeszło mi przez głowę. Ale moje "myślenie" przerwał wbiegający do pokoju Louis.
- Louis, co się stało? - zapytał Mike
Louis był strasznie zdyszany, jakby cały czas biegł. Ledwo mógł złapać oddech. Ale gdy już wszystko było w porządku odpowiedział:
- Eleanor zaczęła rodzić. - oznajmił nam zdyszanym głosem
- Ale to przecież kilka tygodni przed terminem - odezwałem się.
- Właśnie, coś może być dziecku.. Być może mojemu... - powiedział Louis.
- To czemu nie pojechałeś do szpitala? - zapytałem
- Właśnie po to tu przybiegłem. Nie mam jak, autobusy tu nie jeżdżą, na stopa też nikt nie chciał mnie wziąć. I chciałem zapytać, czy mnie nie podwieziecie?
- Jasne! - krzyknął Mike - Chodźcie szybko do samochodu!
Z Tomlinsonem szybko wstalismy z kanapy i pobiegliśmy w trójkę do samochodu. Kilka minut później byliśmy na miejscu. Pobiegliśmy do sali, w której rodziła Eleanor.
Właśnie w tym problem .. Nie wiedzieliśmy dokąd biegniemy. Wszyscy byli tak zestresowani, że zapomnieliśmy zapytać, gdzie jest Calder. Mike zachował "zimną krew" i wrócił zapytać się, gdzie jest Eleanor. Po niecałych dwóch minutach wrócił i powiedział, że na drugim piętrze, sala nr 8 . Biegliśmy do windy. Niestety nie zdążyliśmy, a na drugą nie mogliśmy czekać.
Postanowiliśmy biec schodami. Zdyszani dotarliśmy na miejsce, Ale jedno nas zdziwiło.. Przed salą, gdzie rodziła Elka stałten jej przyjaciel.
Loui od razu na niego "naskoczył" i zapytał:
- A co ty tu kurwa robisz?

środa, 11 września 2013

Rozdział 39

-przepraszam...- wyszedłem . Zobaczyłem Mike'a
-hej kochanie- podszedł do mnie
-hej słońce- chciałem pocałować jego policzek, ale w ostatniej chwili przesunął głowę i musnąłem jego wargi. Oddał gest, było cudownie. Oderwaliśmy się od siebie po jakiś pięciu minutach, a uśmiech sam wkradł mi się na twarz.
-chodźmy do domu Mike
-jasne- chwycił moją dłoń, splotłem nasze palce.

*** W domu ***

Siedzieliśmy na kanapie wtuleni w siebie. Śmialiśmy się i rozmawialiśmy o ważnych i nieważnych sprawach. Kochałem Lou, ale bałem się... nie chciałem zostawić Mike. Jest chory, ale go kocham i to mocno
-Hazz bylem dziś u lekarza...
-i co powiedzieli?!- przestraszyłem się
-że został mi tydzień może dwa...- szepnął całując moją szyję
-a...ale jak to?!
-kochanie... chcę abyś był szczęśliwy
-nie będę z tobą...
-nacieszmy się sobą... ja wiem że jak umrę to Louis da ci szczęście, ale w moich ostatnich dniach chcę ci dać tyle ile mogę...- szepnął
-Kocham cię Mike.... będzie mi cię strasznie brakowało
-też cię kocham...
-Mike... nawiązując do poprzedniej rozmowy...
-chcesz?
-tak... Mike chcę... kocham cię- pocałowałem go, oddał pocałunek...

czwartek, 29 sierpnia 2013

Rozdział 38

Rano obudziłem się, a Mike nie było obok mnie. Pomyślałem, że pewnie poszedł zjeść śniadanie..
Dzisiaj dla odmiany włożyłem dresy i jakąś koszulkę. Nie miałem ochoty na nic. le myśl, że gdy zejdę na dół, do kochni będzie tam Mike dawał mi poczucie szczęścia.
Zszedłem na śniadanie. W kuchni siedziałtylko Louis. Trochę speszony przywitałem się z nim:
Emm, hej Lou ..
- Poszedł pobiegać. - odpowiedział Tomlinson, jakby wiedział, o co miałem później zapytać.
- Jak ty mnie dorze znasz.
- Muszę dobrze znać osobę, którą kochałem ponad życie i nigdy nie przestanę.
Zdziwiony spojrząłem  na niego, bo ja też nie mogłem o nim zapomnieć. Ale nie chciałem dać tego po sobie poznać, bo byłem w związku z Mike.
- Louis ja .. - nie dokończyłem, bo ten mi przerwał.
- Tak Harry, wiem, kochasz go ale ja nie mogę przestać o Tobie myśleć. Dasz mi coś wytłumaczyć?
- Mhm, jasne, mów. - ciekaw tego co powie zgodziłem się.
- Bo widzisz .. Okiej, zacznę od początku. Pamiętasz dzień tej imprezy? - zapytał
- Tej na której Eleanor Cię pocałowała?
- Tak Harry ...
- Jak mógłym zapomnieć .. - odpowiedziałem smutny, bo w ten dzień Louis mnie "zdradził"
- Harry ona powiedziała, że Ty jej doradzałeś.
- Tak, to prawda. Sugerujesz coś?
- Tak Styles. Na początku chciałem Ci powiedzieć, że nigdy nie przestałem Cię kochać i nigdy nie przestanę.Byłem z nią dlatego, że pewnego dnia na ulicy podszedłdo mnie koleś z nożem i powiedział, że Eleanor to jest jego kuzynka i jeśli ją skrzywdzę, to mnie zabije. Ja się przestraszyłem. Nie wiedziałem co robić, to było dzień przed tą imprezą. Więc się zgodziłem z nią "być", pomimo, że wcale jej nie kochałem. Myślałem, że to jej kuzyn, ale pewnego dnia podsłuchałem jej rozmowę przez telefon. Mówiła coś, że oskupie go z pieniędzy do ostatniego grosza. Nie wiedziałem wtedy, że chodzi o mnie.
- Louis, ja nie wiedziałem ...
- Nie przejmuj się Harry, to nie Twoja wina. - pogłąskał mnie po policzku.
Speszony zapytałem:
- Ale co z jej ciążą? Jak ona mogła Ciebie posądzić o ojcostwo, akoro mówiłeś, że z nią nie spałeś?
- Bo widzisz byliśmy na jednej imprezie, z której nic nie pamiętam, nie wiem dlaczego. Ona mówiła, że to właśnie po tej imprezie się za sobą przespaliśmy.
- Czyli ty nawet nie wiesz, czy z nią spałeś?
- No nie wiem ..
Moje serce zaczynało bić coraz szybciej. Mój rozum podpowiadał mi Mike, ale moje serce wybrało Louisa. Nie wiedziałem, co robię. Podszedłem to Tomlinsona i namiętnie go pocałowałem. On odwzajemnił moje uczucie. Gdy już się oderwaliśmy od siebie zacząłem:
- Louis, ja przepraszam, ja nie chciałem ...
- Nic się nie stało Harry, ale co z Mike?

piątek, 23 sierpnia 2013

Rozdział 37

-Loui nie przejmuj się.... ona nie była ciebie warta...- pocieszałem Lou
-Hazz... Mike mam prośbę...
-jaką?- zapytałem
-zostańcie tu dziś na noc...
-emm...- nie wiedziałem co na to Mike
-jasne Louis- Mike uśmiechnął się szeroko, obejmując mnie w pasie.

***2 godziny później***

Leżałem wtulony w Mike'a, i bawiłem się jego palcami
-Mike... jutro masz wizytę?
-tak szkrabie... pojedziesz tam ze mną?
-a jak myślałeś? Jasne że tak kochanie- musnąłem jego usta, od razu oddał pocałunek, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę
-Hazz... zróbmy to jutro...- szepnął gładząc ręką po moim torsie
-chcesz? -zapytałem z nutką zdziwienia i nadziei w głosie
-jeśli się zgodzisz...
-zgadzam się... jutro wieczorem Mike...- uśmiechnąłem się słodko do niego, odwzajemnił uśmiech muskając moje usta. Wtuliłem się w jego tors. Rozmawialiśmy jeszcze z godzinę na różne tematy. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niego, jak pomyślę, że może umrzeć, serce mi pęka. Dzięki niemu się pozbierałem, pogodziłem z Tomlinson'em. Boję się... tak strasznie o niego... ale fakt że zaproponował mi jutrzejszy wieczór, to znaczy, że mi ufa...Popatrzyłem się na niego, spał już. Uśmiechnąłem się i pogładziłem jego policzek dłonią, a po moim policzku spłynęła łza... Uśmiechnął się przez sen, ułożyłem się wygodnie i zasnąłem.
Kocham go i nie chce go stracić...

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 36

- Louis, to nie tak! - tłumaczyła się.
- Wiesz co, nie tłumacz się, nie potrzebuję tego. Powiedz mi tylko, czyje to dziecko.
- Louis, ja do końca nie wiem, bo ...
- Jak to nie wiesz ?Jaja sobie ze mnie robisz?Spałaś z tym gościem? - dociekał Lou
- Louis! Ja ..
- Gówno mnie to obchodzi. Spałaś czy nie? - pytał dalej
- Tak, ale kotku, my wtedy mieliśmy kryzys, kłóciliśmy się i ..
- i co? Pocieszyciela sobie znalazłaś?
Temu wszystkiemu przyglądałem się ja (Harry) i Mike.
Byliśmy zażenowani tą sytuacją. Ale oni kłócili się dalej. Nie chciałem tego słuchać, nie chciałęm słuchać jak Eleanor okłamuje Louisa. Czułem coś nadal do niego, ale to nie było w stanie przebić uczucia, którym dażyłem Mike'a.
 Postanowiliśmy wyjść i nie słuchać całęj tej kłótni. Gdy byliśmy przy drzwiach Lou spostrzegł, że wychodziliśmy i powiedział:
- Nie wychodźcie, zostańcie ze mną i niech Elżunia się tłumaczy.
Eleanor natychmiast zareagowała:
- Nie mów tak do mnie! Jesteś zwykłą świnią! Nigdy Cię nie kochałam! Myślałeś, że ja jestem z Tobą, bo coś do Ciebie czuję? To się kurwa myliłeś! Nienawidzę Cię. Po prostu założyłam się z przyjaciółką, że będę z Tobą parą ponad rok. I co ? Wygrałam zakładzik, pięć tysięcy jest moje. A jeśli to Twoje dziecko z alimentów sie nie wypłacisz. Pa nieudaczniku.- wykrzyczała Lou prostu w twarz.
Widziałem, że w jego oczach pojawiły się łzy. Pomimo, że przyznał, że nie kochał jej w 100%. Od razu podbiegliśmy do niego z Mike'm.
Ja jeszcze zaczepiłem wychodzącę Eleanor i powiedziałem:
- Wiesz, jesteś zwykłą żdzirą!
- Może i jestem, ale pięć tysięcy mam! - odpowiedziała z szatańskim uśmieszkiem.

niedziela, 18 sierpnia 2013

Rozdział 35

***Oczami Louis'a***
Zrobiłem tak jak powiedział Harry wynająłem detektywa. Po 5 dniach przyjechał ktoś do mnie
-Witam panie Harrison
-Witam panie Tomlinson, mam coś dla pana
-co?
-Parę informacji o pannie Calder
-słucham???
-mam zdjęcia-podał mi kopertę- i Panna Calder poszła parę miesięcy temu na jakąś imprezę... Duże prawdopodobieństwo, że to nie jest Pana dziecko...
-dziękuję bardzo...- powiedziałem i wziąłem kopertę. Detektyw poszedł. Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem zdjęcia. Przeglądałem je z uwagą.          
Wkurzyłem się, oszukiwała mnie? Ja jej zaufałem. Muszę z nią pogadać jak wróci do domu...
***godzinę później***
-El musimy pogadać...
-o czym kochanie?
-to na pewno moje dziecko?!- zamurowało ją...
-tak...
-Eleanor nie kłam mnie!- krzyknąłem i rzuciłem jej zdjęcia... 
 

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 34

Wróciłem z Mike do domu.
Ale cały czas myślałem o Louisie.
Czy on mnie na prawdę okłamał? Dlaczego mówił, że nie kocha Eleanor, a tymczasem okazało się, że jest ona w ciąży.
Postanowiłem opowiedzieć całą sytuację Mike'owi .
Chłopak zareagowałbardzo spokojie.
- Harry, on jest dorosły, wie co robi. Myślę, że nie chciał Cię okłamać. A Eleanor jest w 5 miesiacu? Na pewno to wiedziała, przecież nie miałaby okresu przez taki czas, to chyba coś zaczęłaby podejrzewać. Wiesz, myslę, że ona go okłamuje.
- Serio tak myślisz? Wiesz, Eleanor kiedyś mi opowiadała, że podoba jej się jakiś Tom, ale to jeszcze wcześniej niż zaczęła być z Lou.
- Sugerujesz, że go zdradzała?
- Nic nie sugeruję.
- Wiesz, myślę, że jesli jesteście przyjaciółmi chcesz jego dobra. Nie mam nic przeciwko, jeśli chciałyś się z nim spotkać, lub coś  w tym stylu.
- Dziękuję skarbie.
Rozmawialiśmy o tym długo. Mike zaproponował, żeby zaprosić Lou do nas. Tak zrobiłem. Po kilku minutach chłopak przyszedł. Od razu go przeprosiłem za moje zachowanie w szpitalu. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział ,że się nie gniewa.
Rozmawialiśmy z nim o naszych przypuszczeniach, co do tego, że Calder nie jest z nim szczera.
- Wiecie może jakby to sprawdzić? - zapytał Lou
- Chcesz z nią być? - pytał Mike
- Chcę sprawdzić, czy jest ze mną szczera. Bo ja myślałem że kłamie. Bo powiem wam coś. My się z El nie kochaliśmy. A jak jej to powiedziałem , odpowiedziała, że po jakiejś imprezie było coś. Więc nie wiem co myśleć.
- Wanajmij detektywa - zaproponowałem
- Chyba tak zrobię - odpowiedział Louis.

poniedziałek, 5 sierpnia 2013

Rozdział 33

-co jak to w ciąży?! El?!
-Louis będziesz ojcem- wyszeptała i pojechała na salę. Louis usiadł na ziemi i zaczął płakać
-Louis...- wyszeptałem
-Harry to nie tak... jak to możliwe?!
-nie wiem, nie obchodzi mnie to. Idę gdyż chcę być przy Mike'u.- poszedłem przed salę. Lekarz  podbiegł do mnie
-Panie Styles były komplikacje!!
-Co?!- łzy spłynęły mi po policzku
-ale jest już dobrze, stracił strasznie dużo krwi, ale powinno być dobrze
-mogę...mogę go zobaczyć?
-tak proszę...- wszedłem na salę. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Mike leżał blady. Patrzył w okno
-Mike...kochanie
-Hazz! kochanie jesteś tu...-popatrzył na mnie
-tak jestem- uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niego
-Harruś... pocałuj mnie...- wyszeptał. Delikatnie przysunąłem się do niego i ostrożnie musnąłem jego usta, oddał pieszczotę. Oderwałem się od niego i pogłaskałem go po policzku
-już wszystko będzie dobrze Mike, wiem to
-chcę być szczęśliwy... Poznałem parę tygodni temu cudownego chłopaka, o kręconych włosach i zielonych oczach. Był zagubiony smutny. Od razu się w nim zakochałem, uprzedził mnie, że nigdy mnie nie pokocha całym sercem...
-ale to się zmieniło Mike, wiem, że cię kocham. Nie tak samo jako Lou, ale bardzo bardzo bardzo cię kocham misiek...
-też cię bardzo kocham Hazz...

***3 tygodnie później***
-Pan Mike może już wrócić do domu ale proszę się nie przemęczać
-tak jasne dobrze...-pisnął brunet. Zaśmiałem się i spakowałem jego rzeczy
-to co kochanie do domu?
-tak- przytulił mnie i złożył soczysty pocałunek na moim policzku
-kocham cię- wyszeptał
-ja ciebie też...

niedziela, 4 sierpnia 2013

Rozdział 32

- Ale jak to Louis tu jest? Skąd on wiedział, że ja tu jestem? - pytałem Liama.
- Harry, ja nic mu ne powiedziałem. Ale widziałem go dziisaj w szpitalu. Na drugim piętrze. - odpowiedział
- Ale na drugim piętrze są ginekolodzy. Po co Louis poszedłby tam?
- Moze z mamą, albo z siostrą coś nie tak...
Rozmyślaliśmy. Operacja Mike nadal trwała. Zachciało mi się pić, poszedłem po kawę.
Gdy zamawiałem czułem, że ktoś stoi za mną. Odwróciłem się
Byłtam Louis.
- Louis, co Ty tu robisz? - pytałem
- Ha-Harry ja - jąkałsię.
- Nie obchodzi mnie to Louis. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
- Słyszałem, że Mike jest na operacji - usłyszałem z jego ust - Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i będziecie razem szczęśliwi.
- Dziekujemy Lou. Wiesz, jestem zdania, że nie warto się kłócić. Zostańmy kumplami. Ok?
- Zgoda - odpowiedział.
- To jak układa Ci się z Eleanor? - pytałem
- Wiesz Hazz, my jesteśmy parą, ale między nami nic nie ma i myslę, że nie będzie. Nie chcę jej zranić. Ale mam złe przeczucia. Kilka miesięcy temu Eleanor bardzo źle się czuła, wymiotowała, mowila, że jej słabo. Dzisiaj zemdlała, więc przyjechałem z nią do spzitala.
Rozmawialiśmy tak z Lou kilka minut.
Zobaczyliśmy pielęgniarkę, która wiezie na wózku Eleanor. Dziewczyna była blada, miała łzy w oczach.
- Co się stało pani doktor? Wszystko dobrze z nią? - pytał Louis.
- Tak, świetnie. Mamy dla pana wspaniałą wiadomość.
- Słucham. - odpowiedział Tomlinson.
- Będzie pan tatusiem. Pani Calder jest w 5 miesiacu ciąży!

piątek, 2 sierpnia 2013

Rozdział 31 [ II sezon ]

Gdy lekarz odszedł wszedłem do Mike, leżał na łóżku. Był strasznie blady, patrzył się w okno
-Mike... kochanie- zacząłem ostrożnie
-Harreh?
-tak to ja... -dalej stałem przy drzwiach. Popatrzył się na mnie, uśmiechnął się lekko
-przytulisz mnie?- zapytał z nadzieją
-jasne kotku- podszedłem do niego i delikatnie przytuliłem,
-ja umrę wiem to Hazz
-kochanie nie umrzesz... nie poradzę sobie z tym, dasz radę, jesteś silny, wytną tą nerkę i będziemy szczęśliwi Mike...-łza spłynęła mi po policzku, otarł ją i przyciągnął mnie do siebie
-kocham cię- powiedział i złożył na moich ustach pełny miłości pocałunek. Oddałem go
-ja ciebie też skarbie- pocałowałem go w nos, wszedł lekarz
-jest pan gotowy na operacje Panie Mike?
-ale że teraz?- zapytałem, chwyciłęm dłoń bruneta, mocno ją ścisnął
-tak im szybciej tym lepiej... jak operacja pójdzie dobrze to możliwe że Pan Mike będzie żył jeszcze parę lat dłużej.
-pójdę- powiedział Mike
-ale...
-Harry im lepiej tym lepiej... ale obiecaj mi, że jak się obudzę zobaczę ciebie tu
-obiecuję
Wzięli go. Nagle koło mnie przed salą usiadł Liam
-Harry jak się trzymasz?
-jest ciężko Li... hej Jerry-uśmiechnąłem się do chłopaka obok
-hej Harruś- uwielbiał mnie tak nazywać. Gdy go trochę poznałem okazał się świetnym gościem
-Harry...- zaczął Liam, popatrzyłem się na przyjaciela- Harry Louis tu jest...

piątek, 26 lipca 2013

Larry

Nie było mnie tu dawno ;)
Ale ostatnio wydarzyło się kilka ciekawych rzeczy na temat Larrego ....
 I kupił tam ulubiony film Harrego "To właśnie miłość" <- tłum. na polski






Harry i Louis byli sami w tour busie. Przez cały wieczór i całą noc. Harry tweetnął cytat z piosenki, która jest w soudtracku w "Love Actually" .. "God only knows what I'd be.."

Po tym dniu wypłynęły do siebi zdjęcia podrapanego na plecach Louisa.
DLA PRZYPOMNIENIA: ELEANOR NIE MA W USA Z 1D!

To nie wsyzstko.
Niżej zdjecie ręki Harrego, gdy Lou i on byli tam SAMI:

Do sieci trafiło też pewne nagranie ....
http://hazzabeard.tumblr.com/post/56376563914/ok-so-fans-said-they-heard-harry-and-louis


Możecie mówić, że ktoś to przerobił. Ale czy temu komuś udałoby się idealnie "podrobić" głos Harrego, sapanie Louisa i skrzypienie łóżka ? Ciekawe ....


Jest też gif z koncertu, na którym widać, jak Harry nie może usiąść. Z ruchu jego ust łatwo odczytać co mówi "AŁA" . Czyli Lou powinien być delikatniejszy.
http://24.media.tumblr.com/0eb5dae983d672cfd87d573518a17a41/tumblr_mqfgjiqlXc1sull0eo1_250.gif




NIE SKOPIOWAŁAM INFORMACJI Z ŻADNEJ STRONY. PRZECZYTAŁAM O TYM WYDARZENIU, POZBIERAŁAM ZDJĘCIA, GIFY I WYSZŁO.
CO SĄDZICIE?

piątek, 19 lipca 2013

BEST SONG EVER

DZISIAJ KRÓTKO.
HARRY DZIŚ UDZIELAŁ WYWIADU DO RADIA.
ZNAJDOWAŁSIĘ WTEDY W ŁÓŻKU.
ALE JA TO SŁUCHAŁAM.
SŁYSZĄŁAM LOUISA.
KTOŚ JESZCZE GO SŁYSZAŁ?

A TUTAJ LINK DO BEST SONG EVER <3
https://www.youtube.com/watch?v=-zCF1-emakY
TELEDYSK W PONIEDZIAŁEK *_*

poniedziałek, 15 lipca 2013

Larry

UWAGA
Pewnie wiecie, co to takiego M&G .
Więc jak są te zdjecia, to jedno jest ciekawe ...
I co ?
Nadal nic nie widzicie?
To macie zbliżenie :
A czyje to rączki ? 
Popatrzcie na zdjecie, jak nie widzicie . 
TAK, to rączki Harrego i Louisa. 

Teraz jest coraz więcej Larry moments. 
Czyżby coś było na rzeczy? 

Rozdział 30

Jestem na prawdę szczęśliwy z Mike'm . Powoli zapominam o Louisie i jest dobrze. Chłopak traktuje mnie jak swój skarb. Ja zresztą też coś do niego czuję.
Tego dnia postanowiliśmy wyjść na zakupy w centrum Londynu.
Było cudownie. Chodziliśmy po sklepach, kupowalismy jedzenie, nawet byliśmy w wesołym miasteczku na 'diabelskim młynie'. Nie sądziłem, że znajdę kogoś, kogo tak pokocham.
Radości nie było końca.
Po atrakcjach w wesołym miastreczku postanowiliśmy odpocząć. Poszliśmy pod fontannę.
Wrzuciliśmy symboliczny grosik i wyruszyliśmy do domu.
W drodze do domu byliśmy strasznie zmęczeni, a słońce grzało i jak na złość nie chciało przestać.
Po poqrocie zjedliśmy coś i poszlismy spać.
Nazajutrz Mike od rana źle się czuł.
Mówił, że kręci mu się w głowie, wymiotował.
Postanowiliśmy pojechać do lekarza.
Podczas drogi chłopak wymiotował, kaszlał i źle się czuł.
Po godzinie drogi dotarliśmy do celu.
- Wszystko będzie dobrze - pocieszałem go.
On nie mógł nic odpowiedzieć, w takim byłstanie.
Przyszedł lekarz:
- Bierzemy go na prześwietlenie. Prawdopodobnie będzie musiałzostałw szpitalu na dłużej.
- Ale to coś poważnego? - dopytywałem
- Nie mogę panu udzielać inforamacji, ale jeszcze nic nie wiemy.
W głębi duszy miałem nadzieję, że wszystko będzie ok .
Minęła godzina ...
Po Mike i lekarzch ani śladu.
Mija druga, też nic.
Po trzech godzinach wyszedł lekarz.
Ewidentnie nie był zadowolony.
Zapytał:
- Jest pan kimś z rodziny pacjenta?
- Nie, ale przyjaźnimy się.
- A ma on w pobliżu jakichś bliskich?
- Nie, z tego co mi wiadomo mieszkają w Niemczech, a on przyjechał tu pracować.
- Dobrze, więc panu powiem. Pan Mike ma złośliwego raka. On się przemieszcza, Obecnie jest na nerce. Musimy ją wyciąć. Jeśli dalej się będzie przemieszczał, są marne szanse.
Załamałem się tym ....


KONIEC PIERWSZEGO SEZONU. DRUGI NAJWCZEŚNIEJ W SIERPNIU :D
CO BĘDZIE Z MIKE ?
PRZEŻYJE?
A CO Z LOUSIEM I ELEANOR ?
CZY BĘDĄ RAZEM, CZY LOUIS BĘDZIE CHCIAŁ WRÓCIĆ DO HARREGO?
A CO NAJCIEKAWSZE ... CIĄŻA ELEANOR.
TO WSZYSTKO W DRUGIM SEZONIE ....

sobota, 13 lipca 2013

Rozdział 29

***2 tygodnie później***
-Panie Styles może pan już opuścić szpital- uśmiechnął się lekarz podając mi wypis
-dziękuję- powiedziałem szczęśliwy, do mojej sali wszedł wysoki brunet o czekoladowych oczach- Mike, był ode mnie starszy o dwa lata. Uśmiechnąłem się na widok mojego chłopaka. Tak byłem z nim od tygodnia, oczywiście powiedziałem, że go nie pokocham tak bardzo jak Lou, ale on to rozumiał. Był moim wsparciem.Chłopak pocałował mnie w policzek
-witaj kochanie- uśmiechnął się czule
-cześć- uśmiechnąłem się- Mike... wychodzę ze szpitala- pokazałem mu wypis, prawie pisnął ze szczęścia
-To ubieraj się ja cię spakuję i jedziemy do mnie- uśmiechnął się biorąc się za pakowanie mnie
-na prawdę mogę u ciebie zamieszkać?- zapytałem patrząc w jego piękne oczy
-a co? Myślałeś, że zostawię cię na pastwę losu Hazz?
-kocham cię Mike- uśmiechnąłem się i ubrałem. Wyszliśmy ze szpitala trzymając się za ręce. Po drodze minąłem Lou i El. Łzy cisnęły mi się do oczu, widząc to Mike chwycił mocniej moją dłoń i pociągnął szybciej na bok. Usiedliśmy w aucie.
-Będzie dobrze Harry uwierz mi- pocałował mnie
-wierzę i ufam ci Mike- oddałem pieszczotę. Po 5 minutach oderwaliśmy się od siebie i ruszyliśmy w drogę do jego domu.
-Witaj w swoim nowym domu kochanie- szepnął mi do ucha Mike, przytulając mnie od tyłu
-cieszę się, że cię spotkałem cię Mike
-ja też Hazz nie wiesz jak bardzo się, że ze mną jesteś- znowu mnie pocałował...


Zbliżamy się ku końcowi... jeszcze jeden rozdział i epilog... ale po wakacjach [może wcześniej jak Daria (2) sie zgodzi] pojawi się drugi sezon.W końcu musi się jeszcze pojawić Larry co nie? Mam nadzieję, że będziecie dalej czytać kocham was ♥♥♥

Rozdział 28

- A jak myślisz? Jak mogę to nazwac? - zapytałem Lou.
Gdy tak się z Tomlinsonem kłóciliśmy wszyscy nasi znajomi przygladali się nam z niedowierzaniem.
Nikt przecież nie wiedział, że byliśmy parą.
- Ale Harry, ja jestem z Eleanor tylko ...
- Właśnie Louis, jesteś z Eleanor. Nie obchodzi mnie dlaczego, ważne, że jesteście razem.
A teraz z łaski swojej, zostaw mnie w spokoju.
- Harry, proszę ....
- Louis wyjdź!
W oku zakręciła mi się łza, że musiałam go wygonić, pomimo, że go kochałem.
ale on był z El , a wcześniej ze mną. 
Pewnie nie umiał jej odmówić...
Nagla do głowy narzucały mi się tysiące myśli, że może to, może tamto.
Próbowałam powstrzymać się od płaczu.
Louis jeszcze stał nade mną, ale widziałem, że ma szkliste oczy i wyszedł.
Już chciałem krzyknąć Louisowi, że go kocham, ale zobaczyłem ,że przyszła El.
Ona nie mogła się dowiedzieć, że spotykałem sie z Louisem. Dlatego szybk ozawołałem Tomma do siebie i wyszeptałem mu na ucho, że ona ma się nie dowiedzieć.
Louis zrozumiał i szybko zabrał Eleanor i wyszli. Do mojego szpitalnego pokoju weszli znajomi. Pytali:
- Harry, to prawda, że ty z Louisem ....
- Tak, ale nie mówcie Eleanor, proszę.
- Spokojnie, pełna dyskrecja.
Wszedł lekarz i powiedział, że rodzina i znajomi mają opuścić salę, bo muszę odpoczywać.

czwartek, 11 lipca 2013

Rozdział 27

-emmm hej- powiedziałem patrząc na moje buty
-nie wyjechałeś? Myślałem, że...
-nie wróciłem tu i tyle, brakowało mi Dublinu... -łza spłynęła mi po policzku, ale szybko ją starłem- a  to może ja pójdę, nie będę przeszkadzał...- powiedziałem widząc zbliżająca się Calder
-Louis kochanie!- krzyknęła
-hej El...- patrzył na mnie, podchodząc do niej i całując ją w policzek. Chciałem jak najszybciej od nich odejść
-Harry?- zapytała brunetka- czemu się nie odzywałeś?
-nie mogę gadać sorka- skłamałem
-no ok... paa -uśmiechnęła się machając mi ręką
-pa- mruknąłem idąc przed siebie, czułem się słabo, nagle straciłem przytomność. Obudziłem się w jasnym pomieszczeniu
-g...gdzie ja jestem?
-w szpitalu- zobaczyłem Liam'a
-Li... co ty tu robisz? Co ja tu robię?
-zemdlałeś na chodniku Hazz...
-aa no tak...
-Harry! Obudziłeś się- Lou podszedł i mnie przytulił, zdziwiło mnie to, dalej go kochałem...
-Lou...ja...
-wiem Harry... dalej mnie kochasz...
-ale ty mnie już nie więc z łaski swojej wyjdź!
-to nie tak jak myślisz...
-a jak?! Zostawiłeś mnie dla mojej najlepszej przyjaciółki!- łzy spłynęły po mojej bladej twarzy
-ale Harry...
-nie ma już Harry... spędziłeś ze mną noc, i tego samego dnia mnie rzuciłeś! Wykorzystałeś mnie!

-nie prawda!!...


 

środa, 10 lipca 2013

Rozdział 26

Dojechaliśmy na miejsce. Weszlismy do domu Liama, był duży i bardzo elegancki. Chłopak ewidentnie miał gust. Na dworze było ciemno. Nawet nie wiedziałem, czy ktoś obok mieszka.
Poszedłem spać, bo byłam strasznie zmęczony tą sytuacją z samochodem.
Rankiem obudził mnie Liam i zawołał na śniadanie. Był uroczy, powoli się w nim zakochiwałem. Rozmawialiśmy, śmialiśmy się. Wygłupom nie było końca. Do południa  spedzaliśmy czas w domu. Nie chciałem oglądać okolicy. Nawet nie chciałem wiedzieć, gdzie jestem. Chciałem być odcięty od świata. Liam strasznie mi się spodobał. Poszedłem do pokoju w którym nocowałem, żeby założyć nową bluzkę, bo tamtą Liam pobrudził mi czekoladą. Gdy schodziłem na dół chciałem powiedzieć chłopakowi o moich uczuciach. Ale gdy zszedłem on nie był sam. Obok niego stał wysoki brunet o niebieskich oczach. Liam zaczął:
- Harry, poznaj mojego chłopaka Jerrego.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Byłem w totalnym szoku, gdy okazało się, że chłopak, który mi się podoba  jest zajęty.
Ale nie dałem tego po sobie poznać. Wyciągnąłem rękę do niego i powiedziałem, że muszę wyjść.
Gdy wyszedłem z domu zatkało mnie.
Nie wiedziałem co się stało.
Może to przypadek?
A może to przeznaczenie?
Dom Liama był niedaleko domu Louisa. Jak byliscie 'Larrym' przechodziliście obok tego domu i się zachwycaliście. Ale jak to się mogło stać?
To ewidentnie było przeznaczenie.
Gdy stałem jak wryty zobaczyłem Louisa na schodach jego domu. On też mnie zauważył ...

poniedziałek, 8 lipca 2013

Rozdział 25

-Mamo co się dzieje?- zapytałem niecierpliwiąc się
-Auto się zepsuło...- powiedziała wkurzona
-Serio?! w połowie drogi?!- krzyknąłem i wyszedłem. Zacząłem powoli zatrzymywać auta, nagle ktoś się zatrzymał
-co jest?- zapytał mnie brunet o pięknych czekoladowych oczach. Miał grzywkę na bok. Miękły mi kolana na jego widok. Nie możliwe bym się zakochał, ale fajnie by było zapomnieć o Louis'ie. Uśmiechnąłem się nerwowo:
-auto... zepsuło się... -wydukałem
-a gdzie jedziecie?
-do Londynu...
-podwiozę was...- pisnąłem ze szczęścia
-Hazz jedź sam Gemma mnie weźmie za 10 minut i pojadę do domu... poradzisz sobie?
-tak jasne- uśmiechnąłem się. Chłopak otworzył mi auto i wsiadłem
-Harry- podałem mu rękę
-Liam- uśmiechnął się i ścisnął moją dłoń. -to ruszajmy
Jechaliśmy w ciszy, nagle zadzwonił telefon, popatrzyłem na wyświetlacz "Lou". Łzy cisnęła mi się do oczu, odrzuciłem połączenie. Brunet obok to zauważył
-Harry co jest?- zatrzymał się na poboczu
-dzwonił mój były...- za późno ugryzłem się w język- znaczy...ja...
-spokojnie- zaśmiał się- też jestem gejem... nie tłumacz się- uśmiechnąłem się.Popatrzył się w moje oczy i pocałował w kącik ust.
-jedziemy dalej?- zapytał
-może to głupie pytanie, ale mogę u ciebie przenocować, bo chciałem pogadać z byłym, ale to chyba sensu nie ma...
-jasne- uśmiechnął się szerzej i ruszyliśmy. Przed nami jeszcze z 2 godziny jazdy... Przejechaliśmy je w ciszy, co jakiś czas zerkaliśmy na siebie... ten chłopak jest cudowny... ale NIKT nie zastąpi mojego ukochanego Louis'a...

Rozdział 24

Cały czas myślałam nad tym, co powiedział Niall. Wiedziałem, że ma rację. Ale Harry - jest młody, przystojny, na pewno kogoś znajdzie. Szczególnie, że ja cały czas czuję coś do Eleanor.
Kilka godzin temu nawet zostaliśmy parą.
Impreza dobiagała konca. Cały czas spedziłem z El, zapominając o Harrym .
Poszedłem do domu, który kiedyś dzieliłem z Harrym.
On wyjechał ...
Nie czułem winy, że to przeze mnie. Zrobił jak chciał.
Wszedłem do domu. Poszedłem na kanapę. Ale zobaczyłem list, a na nim napisane "Louis"
Otworzyłem kopertę i przeczytałem:
I've just let these little things slip out of my mouth.
'Cause it's you, oh it's you.. it's you they add up to.
And I'm in love with you and all these little things. 

To fragment piosenki, którą napisaliśmy razem ...
Mam nadzieję, że ją jeszcze pamiętasz. Ja nadal Cię kocham i nie potrafię życ bez Ciebie.
Ale muszę .. Bo ty wybrałeś Eleanor. Ona i ty jesteście moimi przyjaciółmi, ale zrozum, nie umiem patrzeć na Was razem. Nie umiem partrzeć, jak Ty całujesz El, a kilka godzin wcześniej całowałeś mnie!
Nie potrafię. Wyjeżdżam do rodziny, nie opuszczam kraju. Proszę, nie odwiedzaj mnie.
Powinniśmy o sobie zapomnieć.
Harry "
Gdy to przeczytałem łzy momentalnie napłynęły mi do oczu.
Ale Harry  się pozbiera, on po prostu potrzebuje czasu.
Poszdłem do sypialni. Na łóżku czekała na mnie kolejna kartka:
" They don’t know about the things we do
They don’t know about the I love you’s
But I bet you if they only knew
They will just be jealous of us"

Kolejna piosenka moja i Harrego.
Wtedy zrozumiałem, że nawet będąc z Eleanor, NIGDY nie zapomnę o Harrym.

* w tym czasie u Harrego*
Dojechałem na miejsce. Opowiedziałem mamie o wszystkim, była moją jedyną (teraz juz) przyjaciółką. Zapytała:
- Czy ty nadal go kochasz?
- Kocham najbardziej na świecie.
- To po co przyjechałeś?
- Żeby Ci to powiedzieć.
- Powiedz to jemu. Jutro z samego rana wracasz tam. Pojadę z Tobą. - Dobrze mamo.
 

Rozdział 23

-No co chciałaś El?- zapytałem
-Wiesz Louis jest taka sprawa... bo od pewnego czasu mi...-przerwała na chwilkę- jestem kiepska....
-nie prawda El... spróbuj jeszcze raz- uśmiechnąłem się nerwowo
-no podobasz mi się Louis i to strasznie- popatrzyła się w moje oczy. Nie wiedziałem co robić. Nagle poczułem jej wargi na swoich. Nie myśłałem oddałem pocałunek. Jak się od niej oderwałem, zobaczyłem Harry'ego za drzwiami. Był cały zapłakany, zrobiło mi się głupio, że oddałem ten pocałunek.
-Harry... -wybiegłem za nim
-Zostaw mnie... Zraniłeś mnie, jak mogłeś ja ci ufałem Louis. Zawiodłeś mnie... -łzy spływały z jego oczu
-Hazz... ja...
-już nic nie mów. Najlepiej jak zerwiemy. Będę bardzo tęsknił i cierpiał, ale cieszę się ze szczęścia El...- wykrzyczał mi to w twarz i uciekł
-Harry... proszę nie....
-nie odzywaj się do mnie. Wyjeżdżam nie wiem jeszcze gdzie, ale wyjeżdżam z daleka od ciebie...-pobiegł. Wróciłem do Eleanor
-i co Lou będzie coś między nami?- lekko się uśmiechnęła
-wiesz co El- popatrzyłem na wyświetlacz swojej komórki- myślę że tak- pisnęła ze szczęścia i mocno mnie przytuliła. Wybiegła do kuchni
-Louis co ty odwalasz?!- zapytał blondyn
-ja nic...
-Dobra wiesz jak Harry sobie coś zrobi to ci tego do końca życia nie wybaczę. On cię kochał najbardziej na świecie. Jak tu wyjechałeś przyszedł do mnie z walizką. Był cały zapłakany. Chciał się do ciebie przytulić... chciał cię pocałować... A ty? Spędzasz z nim noc i całujesz się z El. Teraz zostaniecie parą, potem się jej oświadczysz i pójdziecie do ślubu. A Hazz jak tylko sobie już nic nie zrobił wyjedzie bo nie będzie mógł na was patrzeć. Będzie do końca życia smutny i nieszczęśliwy- powiedział mi to prosto w twarz i pobiegł za loczkiem. Usiadłem na kanapie i myślałem nad słowami blondyna...


niedziela, 7 lipca 2013

Eleanor to jej imię?

Wiadomości ze strony na FB : Masz chłopaka? Tak, a nawet pięciu.

To jest Eleanor?

Zdziwię was, bo to nie Eleanor. Bardzo podobna, nawet na drugim planie widać Louisa i zdjęcie robione było niedawno. Ale to NIE Eleanor. To Gretchen Calder.
 
Eleanor ma 2 siostry bliźniaczki, czyli istnieją TRZY ELEANOR: Eleanor, Christina (Tina) i Gretchen.
Są do siebie bardzo podobne, ale można wychwycić kilka różnic, szczególnie w twarzy i znakach szczególnych.
Zobaczcie! 
 
Są różnice, nie? Gretchen wygląda na najmłodszą i nie ma szerokich oczu jak Christina i Eleanor.
TO GRETCHEN (z prawej, a z lewej Eleanor) 
To jest Eleanor:
Po prawej jest Eleanor, a po lewej Tina
To jest bardzo ciekawe:

W dodatku jedyna Eleanor ma lekkiego 'garba' na nosie
Zobaczcie to:
Pierwsze zdjęcie nie wiem po co jest, jego nie bierzemy pod uwagę. Patrzymy na drugie. To CHRISTINA. Trzecie - Eleanor i czwarte - Gretchen.
Można je odróżnic bardzo łatwo.
 Eleanor miała jeszcze przed związkiem z Lou tatuaż na dłoni - mały krzyżyk. A tu? 

Przyjrzyjcie się uważnie! Dziękujemy za zbliżenie tego zdjęcia! Dokładnie widać, że to któraś z sióstr (zobaczcie czerwone kółko, po lewo za fleszem). Za Louisem i Eleanor wisi lusterko i widać odbicie osoby robiącej to zdjęcie.
 
 
PATRZCIE NA TO!!!!
Na tym zdjęciu ELEANOR jest niższa niż Louis
 A TU WYŻSZA/RÓWNA Z NIM!
Ma buty na niskim obcasie, więc niczego nie można zaprzeczyc. Tylko że to Christina.
 
Na koniec macie jeszcze trzy porównania TRZECH RÓŻNYCH dziewczyn a zarazem sióstr, które rzeczywiście różnią się od siebie.
 Od lewej: Gretchen, Eleanor i Christina.
 Nie wiem jak wy, ale ja już nie wiem co jest prawdą. Louis 'chodzi' z trzema innymi dziewczynami.
Gdyby nie analizy fanów dalej wszyscy myśleliby, że Eleanor jest jedna, a zarazem kilka.
 
I teraz napiszcie swoją opinię na ten temat ... 
 

sobota, 6 lipca 2013

Rozdział 22

Błagałem Boga, żeby Louis nie poczuł nic do Eleanor. Nie wiem, jakbym to zniósł. El była w  kuchni i przygotowywała koktajle. Tommo chwycił mnie za rękę i wyszliśmy na taras. Widziałem, że chłopak był zdenerwowany. Postanowiłem więc go zapytać:
- Lou, czy coś się stało?
- wiesz Harry. Ty byłeś ze mną zawsze szczery - w tym momencie źle się poczułem, bo ukrywałem przed nim mają rozmowę z Calder. - byłeś szczery wobec mnie, ale ja nie byłem wobec Ciebie.
Domyśliłem się, że to coś ważnego, bo mój Lou miał poważną minę, co się bardzo rzadko zdażało.
- Nie rozumiem o co Ci Louis chodzi ...
- Bo widzisz, jestem biseksualny. Wiesz co to znaczy ....
- Że pociągają Cię i kobiety i mężczyźni. -  odpowiedziałem.
- Właśnie i ....
Nie dokończył, bo od razu mu przerwałem:
- Louis powiedz prosto z mostu, a nie owijasz  w bawełnę. Mów o co chodzi!
- Nim zaczęliśmy być parą, czułem coś wyjątkowego do pewnej dziewczyny.
- A mianowicie?
- Czułem i nadal czuję coś do Eleanor. Wiem Harry, jestem z Tobą, jesteśmy szczęśliwi, ale nie wiem co mam robić. Ona też jest dla mnie wyjątkowa.
W tym momencie cały świat zawalił mi się pod nogami.
Nie wiedziałem co mam powiedzieć. Między nami panowałą nizręczna cisza, którą przerwał Niall.
Chłopak wyszedł na tares z buzią pełną czekolady i batonikami pod pachą.
Nie wiedział, że tam jesteśmy i najwidoczniej się speszył. Szybko uciekł z powrotem do domu, żeby móc spokojnie się najeść. Ale na taras wyszła Eleanor. Zapytała, czy może ze mną porozmawiać. Zgodziłem się ...

Rozdział 21

Szybkim krokiem poszedłem do domu. Była 12.30, Louis robił obiad. Uśmiechnąłem się, tak seksownie wyglądał w fartuchu. Podszedłem i przytuliłem go od tyłu
-wróciłem kochanie- zamruczałem mu do ucha. Brunet odwrócił się do mnie przodem i uśmiechnął szeroko
-długo cie nie było Hazz- powiedział całując mnie czule w usta
-wiem zagadałem się z El. O 20.00 idziemy do niej, Niall też idzie-0 uśmiechnąłem się. Oczywiście wymuszonym uśmiechem.
-to fajnie, umyj ręce i za 10 minut widzimy się tu na obiedzie- zaśmiał się. Pobiegłem szybko do toalety i po 10 minutach byłem. Zjedliśmy pyszny obiad i poszliśmy przed telewizor. Wtuliłem się w Lou i oglądaliśmy jakiś nudny film. Nie wiedziałem co się w nim działo, cały czas myślałem o El i Lou... o tym dzisiejszym wieczorze... bałem się jak nigdy... kochałem Tomlinsona jak nikogo innego... Nim się spostrzegłem była 18.30, czas się przygotować. Poszliśmy z Tomlinsonem do sypialni. Przebraliśmy się. Usiadłem na łóżku i patrzyłem na Lou. Jak zauważył, że mu się przyglądam podszedł do mnie
-misiek... co się tak przyglądasz?
-jesteś taki piękny...- zamruczałem i uśmiechnąłem się szeroko
-jesteś niewyżyty po tamtej nocy Hazz- zaśmiał się, a ja zrobiłem się cały czerwony. Starszy chłopak musnął moje usta.Oddałem pieszczotę, ręka starszego powędrowała na mój policzek, kciukiem gładził go. Czułem się jak najszczęśliwszy facet na ziemi.
-Lou zaraz musimy wyjść...
-wiem kochanie, ale jeszcze pięć minut. Brakowało mi twoich ust przez te parę godzin...- zarumieniłem się.  O 19.45 wyszliśmy z domu.
-no Harry szybciej bo się spóźnimy- poganiał mnie Lou
-spokojnie, El się nie obrazi- zaśmiałem się
-no okey- powiedział zwalniając i chwytając moją dłoń. Splotłem nasze palce razem. Byłem szczęśliwy.
 U El byliśmy o 20.05
-Sorka za spóźnienie El- uśmiechnąłem się całując dziewczynę w policzek
-nic się nie stało chłopcy. Usiądźcie w salonie zaraz do was wrócę
-jasne- bałem się tego wieczoru... a co jeśli Lou zostawi mnie dla El? Ona jest młoda, piękna, mądra i zabawna. Ideał dla chłopaka. Jak ja przeżyję ten wieczór...

czwartek, 4 lipca 2013

Imagin

Słuchajcie, strasznie Was przepraszam, że nie ma dowodu na Larrego, ale dzisiaj jestem strasznie zmęczona i nie chce mi się 'rozmyślać'. Łapcie imagina :D

Jesteś zwyczajną nastolatką. Twoi rodzice porzucili Cię, gdy byłaś małą dziewczynką i wyjechali za granicę. Wychowywała Cię babcia. Twoja kochana babcia... Widziałaś, że jest jej ciężko, więc starałaś się jej pomagać. To poszłaś rozdawać ulotki, to poszłaś zrywać truskawki. Ale ostatnio zaczęłaś brać narkotyki. Po prostu sobie nie radziłaś, uspokajało Cię to. Wieczorami nie wiedziałaś co ze sobą zrobić, więc zalogowałaś się na jakimś czacie. Napisał do Ciebie pewien chłopak o nicku "Zayn_Malik" . Wiedziałaś, że to imię i nazwisko członka One Direction, ale sądziłaś, że po prostu ktoś ma taki nick, bo mu się spodobał, albo jest jego fanem. Uzależniłaś się od pisania z nim. Codziennie wchodziłam na gadu-gadu i pisałaś z tym chłopakiem. Napisał Ci, że jest prawdziwym Zaynem Malikiem z 1D, ale ty nie chciałaś w to wierzyć. No bo taka gwiazda i ma czas na pisanie ze zwykłą nastolatką? Ale pomimo to pisałaś z nim dalej. Pewnego dnia chłopak zaproponował spotkanie. Zgodziłaś się niepewnie, ale byłaś szczęśliwa. Umówiliście się w parku, o godz. 15:00. Wiedziałaś, że o tej godzinie w parku jest dużo ludzi i nic Ci nie grozi. 
W dzień spotkania włożyłaś na siebie czarną sukienkę i vansy. Włosy spięłaś w  niesfornego koka. Twierdziłaś, że wygląda to zniewalająca. Niepewnym krokiem ruszyłaś w stronę parku. Mieliście spotkać się na ławeczce przy stawie. Byłaś na miejscu. Ujrzałaś siedzącego na ławce mulata, ubranego w czarne dżinsy, białą bluzkę i na to skórzana kurtka. Uwielbiałaś, gdy chłopak się tak ubierał. Gdy się odwrócił zobaczyłaś, że to na prawdę Zayn z One Direction. Chłopak też Cię zauważył. Podszedł do Ciebie trzymając w ręku czerwoną różę:
- Proszę, to dla Ciebie. Pasuje Ci do sukienki. - powiedział chłopak wręczając Ci różę.
Ty się zarumieniłaś i mu podziękowałaś. 
Całe spotkanie rozmawialiście i śmialiście się. Mimo, że Zayn był gwiazdą świetnie Ci się z nim rozmawiało. Wiedzieliście o sobie praktycznie wszystko, słuchaliście tych samych zespołów, lubiliście to samo jedzenie... 
Po spotkaniu mulat odprowadził Cię pod sam dom i pożegnał buziakiem w policzek. Zaczekał, aż wejdziesz do domu i odszedł. Przez okno pokiwałaś mu na drogę, on odmachał i uśmiechnął się. Twoja babcie od razu to zauważyła. Opowiedziałaś jej wszystko, bo ona była Twoją najlepszą przyjaciółką. Wyznałaś, że się w nim zakochałaś. Babcie oczywiście się ucieszyła. Wiedziałaś, że nikomu nie powie. 
Z Zaynem spotykaliście się często, rozmawialiście na skype i pisaliście na gadu-gadu. Wiedziałaś już, że to on jest tym jedynym. Zakochałaś się. Chciałaś mu to powiedzieć, ale nie potrafiłaś, bałaś się odrzucenia.

Oczami Zayna
Jak mam jej powiedzieć, że się zakochałem? Przecież ona mnie wyśmieje. Wiem, zaproszę ją na śniadanie i wtedy jej powiem. Przecież przyjaźnimy się od dawna, jeśli nie będzie chciała ze mną być, po prostu mi to powie. Nie będę miał jej tego za złe. Zaproszę ją. Szybko wybrałem numer do [T.I].
- Halo? - odpowiedziała radosna.
- Cześć [T.I]. Może miałabyś ochotę zjeść razem śniadanie?
- Z miłą chęcią. - odpowiedziała
- To może przy tej knajpce obok tego sklepu z ciuchami, naprzeciwko szkoły o 9:30 ? 
- Mi pasuje. Do jutra. 
- Dobranoc. 
Gdy słyszałem jej głos. Był dla mnie jak narkotyk. Jak to brzmi. Szczególnie, że [t.i] już przestała brać te świństwa. Jestem z niej dumny. Jutro powiem jej, co do niej czuję.
Koniec oczami Zayna

Obudziłaś się rano. Spojrzałaś na zegarek. Była już 9:25! Nie chciałaś się spóźnić. Szybko się ubrałaś i wybiegłaś z domu. Spieszyłaś się tak bardzo, że nie zauważyłaś przejeżdżającego samochodu. Wbiegłaś prosto pod koła. Kierowca od razu zadzwonił na pogotowie i zaczął Cię reanimować. Na marne. Odeszłaś.

Oczami Zayna
Jest już 11. Dlaczego jej nie ma? Pewnie mnie wystawiła. Pójdę już. 
Koniec oczami Zayna

Funkcjonariusze policji zadzwonili do Twojej babci, aby poinformować ją o Twojej śmierci. Niestety, nie dodzwonili się. Postanowili jej to powiedzieć osobiści. Przyszli i opowiedzieli wszystko Twojej babci. Kobieta dostała zawału. Zmarła na miejscu. Babcie zmarła w ten sam dzień co wnuczka. 
Zayn przyszedł do Ciebie do domu, aby dowiedzieć się, dlaczego nie przyszłaś na umówione spotkanie. Zastał tylko funkcjonariuszy policji, którzy opowiedzieli mu wszystko. Chłopak się załamał. 

W dzień pogrzebu chłopak przyszedł ubrany cały na czarno. Jego oczy były zapłakane. Miał czerwone róże. Ty leżałaś obok swojej babci w trumnie. Miałaś na sobie sukienkę, w którą byłaś ubrana, gdy po raz pierwszy spotkałaś się z Malikiem. Twoje usta były czerwone, jak zawsze. Na pogrzebie było dużo ludzi, z czego większość, do prawdziwe fanki, które pokochał Cię jak nikt inny. Płakały. Wszyscy płakali. Zayn podszedł do Ciebie i ostatni raz pocałował Cię w policzek. Złapał Twoją zimną jak lód dłoń i przyłożył do serca. Powiedział: "Miałem Ci to powiedzieć w dzień Twojej śmierci. Kocham Cię. I obiecuję, że będziemy razem na zawsze, tam w niebie. Ale dziś patrz na mnie z góry. Zapamiętaj, że żadna odległość nas nie rozdzieli". Ludzie mieli łzy w oczach. Zayn też, gdy to mówił. Pogrzeb się skończył, a Zayn był nadal przy grobie Twoim i Twojej babci. Powiedział "Teraz będziemy już na zawsze razem". Po czym odszedł. 
Poszedł w miejsce, gdzie potrącił Cię samochód. Gdy szedł powiedział "W końcu Cię zobaczę", po czym rzucił się pod samochód i zmarł na miejscu. 
Teraz już jesteście razem w niebie. NA ZAWSZE RAZEM <3