-Auto się zepsuło...- powiedziała wkurzona
-Serio?! w połowie drogi?!- krzyknąłem i wyszedłem. Zacząłem powoli zatrzymywać auta, nagle ktoś się zatrzymał
-co jest?- zapytał mnie brunet o pięknych czekoladowych oczach. Miał grzywkę na bok. Miękły mi kolana na jego widok. Nie możliwe bym się zakochał, ale fajnie by było zapomnieć o Louis'ie. Uśmiechnąłem się nerwowo:
-auto... zepsuło się... -wydukałem
-a gdzie jedziecie?
-do Londynu...
-podwiozę was...- pisnąłem ze szczęścia
-Hazz jedź sam Gemma mnie weźmie za 10 minut i pojadę do domu... poradzisz sobie?
-tak jasne- uśmiechnąłem się. Chłopak otworzył mi auto i wsiadłem
-Harry- podałem mu rękę
-Liam- uśmiechnął się i ścisnął moją dłoń. -to ruszajmy
Jechaliśmy w ciszy, nagle zadzwonił telefon, popatrzyłem na wyświetlacz "Lou". Łzy cisnęła mi się do oczu, odrzuciłem połączenie. Brunet obok to zauważył
-Harry co jest?- zatrzymał się na poboczu
-dzwonił mój były...- za późno ugryzłem się w język- znaczy...ja...
-spokojnie- zaśmiał się- też jestem gejem... nie tłumacz się- uśmiechnąłem się.Popatrzył się w moje oczy i pocałował w kącik ust.
-jedziemy dalej?- zapytał
-może to głupie pytanie, ale mogę u ciebie przenocować, bo chciałem pogadać z byłym, ale to chyba sensu nie ma...
-jasne- uśmiechnął się szerzej i ruszyliśmy. Przed nami jeszcze z 2 godziny jazdy... Przejechaliśmy je w ciszy, co jakiś czas zerkaliśmy na siebie... ten chłopak jest cudowny... ale NIKT nie zastąpi mojego ukochanego Louis'a...
Cudowny *u*
OdpowiedzUsuń