-już dobrze...-szepnął całując moje włosy - za około tydzień będziesz mógł z nim być... bo mnie już nie będzie...-wyszeptał
Momentalnie zacząłem płakać. Tyle łez spywało po moich policzkach. Nie wiedziałem, o co mu chodzi, ale pomimo to płakałem jak malutkie dziecko.
- Mike, dlaczego tak mówisz? - zapytałem płaczliwym głosem
- Harry, ja mam raka. Doskonale o tym wiesz. Nikt jeszcze nie odkrył na to lekarstwa. Rozumiem, że płaczesz, ale musisz się z tym pogodzić. Ja też bardzo Cię kocham, nie potrafię bez Ciebie żyć, rozumiesz, nie potrafię!
Byłem tak wzruszony. Momentalnie wtuliłem się w jego ramiona i zacząłem płakać jeszcze bardziej.
- Mike, ja ...
- Harry, nic nie mów, proszę. - odpowiedział.
- Mike ja muszę. Strasznie Cię przepraszam ,że pocałowałem Louisa. Nie wiedziałem, że za tydzień .. .no wiesz ....
- Wiem Harry, wiem. Zrozum, ja Ci wybaczam. Chcę ten ostatni tydzień nacieszyć się człowiekiem, dla którego mogę zrobić wszystko, za którego oddałbym życie.
- Mike, ja dla Ciebie też potrafię zrobić wszystko.
Popłakaliśmy wspólnie w drodze do domu. Nie mogłem znieść myśli, że za tydzień o tej porze, może go ze mną nie być. Ja dziś spałem u mamy, bo mnie o to poprosiła.
Następnego dnia od samego rana Mike odebrał telefon:
- Tak słucham?
- Mike, to ja Louis. Proszę, przyjedźcie z Harrym do szpitala, nie chcę być sam, a dzisiaj są wyniki testów na ojcostwo. Chcę, żeby moi najlepsi przyjaciele byli przy mnie.
- Dobrze Louis, przyjedziemy jak najszybciej.
Od razu Mike zadzwonił do mnie i powiedział, że masz szybko ubrać buty i kurtkę, bo jedziemy do szpitala, Louis nas potrzebuje. Przez całą drogę żadne z nas nie odezwało się do siebie. Cieszyliśmy się, że możemy być ze sobą, że możemy czuć swój zapach.
Dojechaliśmy na miejsce. Weszliśmy do szpitala. Louis siedział zestresowany na krześle i miał łzy w oczach. Próbował coś powiedzieć:
- To nie może być moje dziecko. Ja przecież z nią nie spałem... Ale ona mówi, że to było po jednej z imprez. Ja nie potrafię ...
- Ci Louis, wierzymy Ci z Harrym. - uspokoił do Mike.
Siedzieliśmy na krzesłąch, gdy Mike oznajmił, że musi gdzieś pójść.
Ja siedziałem obok Louisa cały czas milcząc. Aż w końcu przyszedł doktor i oznajmił:
- Przepraszam pana panie Tomlinson, ale pan nie jest ojcem dziecka panny Calder. Testy DNA całkowicie to wykluczają. - po czym doktor poszedł
Louis tak się ucieszył, że wtulił się w moje ramiona. Cał czas czułem, że kocham go, ale Mike jest dla mnie ważniejszy. Postanowiłem mu oznajmić, co się stanie za tydzień z Mike.
- Lou, muszę Ci coś powiedzieć. - zacząłem płakać.
- Hazz, nie płacz, opowiedz, proszę.
- Mike ma raka, został mu tydzień życia. - wykrztusiłem to z siebie.
Czułem, że Louisa to bardzo dotknęło. Widać, że Mike nie był dla niego obojętny. Ża cieszyłsię naszym szczęściem.
- Harry, naciesz się nim w ten ostatni tydzień, proszę, zrób to dla mnie.
- Obiecuję. - odparłem
- A tak właściwie, gdzie on jest? - spytał Lou
- Poszedłgdzieś godzinę temu! Biegnę go szukać.
Razem ze mną biegał Louis. Obawiałem się, że może już mnie nie kocha, że może uciekł. Zapytaliśmy recepcjonistkę:
- Przepraszamy, nie widziała pani może tego pana, który tu ze mną przyszedł? - zapytałem ją.
Ona nic nie odpowiedziała, tylko chwyciła mnie i Louisa ze rękę i zaprowadziła do jakiegoś gabinetu. W środku siedział tylko lekarz. Mike w nim nie było. To dlaczego nas tu przyprowadziła?
Speszeni zapytaliśmy, co my tu robimy.
Lekarz powiedział:
- Pewnie spodizewaliście się tu Mike'a. Niestety, go już nie ma. Dziś jakąś godzinę temu przyszedł na badania, nagle pulsu już nie było. Dziwiło nas tylko, dlaczego pana przy nim nie było, skoro powiedzieliśmy mu, że dziś umrze. Na prawdę mi przykro.
Zacząłem przeraźliwie płakać. Dlaczego on mnie okłamał? OBoje z Lou płakaliśmy, że nie ma go wsród nas.
Zostawił to dla pana Stylesa - lekarz powiedział i wręczył mi kartkę.
Otworzyłem ją.
"Najdroższy Harry.
Przepraszam, że Cię okłamałem. Nie mogłem powiedzieć Ci tego, że nie będzie mnie z Tobą następnego dnia. Ale jest kilka rzeczy, które muszę Ci wyjaśnić. Skoro wiedziałem, że umrę dziś, to dlaczego nie nalegałem, abyś ostatnią moją noc spędził ze mną. Powiedziałem Twojej mamie, żeby przygarnęła Cię do siebie, bo mam ważną sprawę. Ona nic nie wiedziała o moim planie. Chciałem Cię nauczyć żyć beze mnie. Chciałem, abyśmy jednej nocy nie spędzili razem, bo teraz już będzie tak do końca życia. Wyobraź sobie każdego dnia, że następnego mnie zobaczysz.
Kocham Cię Harry i nigdy nie przestanę.
Teraz będę patrzył na Ciebie tam z góry, będę patrzył i wspierał Cię, będę Twoim Aniołem Stróżem - takim niewidzialnym. Pomimo, że nie będizesz mnie widział, ja zawsze będę obok Ciebie.
ZAWSZE OBOK CIEBIE I ZAWSZE BĘDĘ CIĘ KOCHAŁ.
Mike x "
Nieee dlaczego? Normalnie siedzę i płaczę :'( Ale teraz w końcu powróci Larry ♥ Nawet nie wiesz jak się cieszę, że to nie jest dziecko Lou :) Już się nie mogę doczekać następnego rozdziału :)
OdpowiedzUsuńAgan :*