Postanowiliśmy biec schodami. Zdyszani dotarliśmy na miejsce, Ale jedno
nas zdziwiło.. Przed salą, gdzie rodziła Elka stałten jej przyjaciel.
Loui od razu na niego "naskoczył" i zapytał:
- A co ty tu kurwa robisz?
-powinienem zapytać cię o to samo idioto
Zaczęli się kłócić.
-Ogarnijcie się!- powiedziałem -Eleanor rodzi a wy się kłócicie! -poczułem dłonie Mike'a na moich biodrach. Uspokoiłem się trochę.
-zajdę po kawę chcesz Hazz?
-z chęcią... dzięki Mike
0nie ma sprawy Lou chcesz?
-nie dzięki
-ook- zniknął
-Louis nie dam rady...
-z czym?
-całowałem się z tobą... muszę to powiedzieć Mike'owi
-powiem mu że to ja cię pocałowałem a ty nieodwzajemniłeś...
-kocham go i ciebie... -Mike wrócił, podał mi kawę. Uśmiechnąłem się do chłopaka czuło.
***później***
-Louis Tomlinson?- usłyszał swoje nazwisko
-tak?
-proszę na sale...
Lou wszedł, oznajmiłem mu że wracamy do domu. Wyszliśmy ze szpitala. Szliśmy przez park i trzymaliśmy się za ręce
-Mike...
-tak?- popatrzył na mnie
-pocałowałem się z Lou...- chłopak obok zbladł i łza spłynęła mu po policzku. Starłem ją i mocno go przytuliłem -przepraszam Mike... musiałem ci to powiedzieć. Żałuję...
-już dobrze...-szepnął całując moje włosy - za około tydzień będziesz mógł z nim być... bo mnie już nie będzie...-wyszeptał
Jenyy to ostatnie zdanie mnie dobiło :'( Z jednej strony chcę żeby Hazz był z Lou a z drugiej znowu strony chcę żeby było tak jak jest teraz. Najbardziej ciekawi mnie kogo to jest dziecko...
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział
Agan :*