oczyma Louisa
Obudziłem się rano w mojej sypialni. Nawet nie wiem jak tam się znalazłem, chwilę później mój wzrok przykuła postać leżąca koło mnie. To był Hazza, który wpatrywał się we mnie.
-Emmm, mógłbyś się tak na mnie nie patrzeć?
-Nie. -powiedział i się zaśmiał
-A powiesz mi jak się tutaj znalazłem?
-A więc przeniosłem cię tu jak spałeś, a twoja ciocia powiedziała żebym nie szedł sam do domu i spałem u was- powiedział i się uśmiechnął.
-Aaa ok.- powiedziałem i pocałowałem go lekko w usta. Pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny. Kochałem te jego delikatne, lekko drżące wargi. Kilka sekund, a moje
serce znacznie przyspieszyło. Kochałem go i teraz byłem tego pewny.
Kiedy się od siebie odsunęliśmy na naszych twarzach pojawił się szeroki uśmiech.
Panującą ciszę przerwał żołądek Harrego, który dawał o sobie znaki w postaci dziwnych, ale zabawnych odgłosów.
- Jestem pewien, że na dole czeka na nas pyszne śniadanie- zacząłem mówić, spoglądając prosto w jego zielone tęczówki.
- Idziemy?- spytał, poprawiając swoje włosy.
-
Idź, ja zaraz dojdę, muszę skoczyć jeszcze do łazienki- potargałem jego
loczki i wygramoliłem się z łóżka, a zaraz za mną Harry, po czym ja
skierowałem się do łazienki, a on prosto do kuchni.Umyłem się, zajęło mi to z 10 minut i podreptałem do kuchni. Przy stole siedział mój ukochany z kubkiem herbaty w ręce i stosem naleśników na stole.
-Gdzie jest ciocia?
-Wyszła, Siadaj i jedz- powiedział uśmiechając się i podając mi kubek pełen gorącego napoju. Po posiłku poszliśmy na krótki spacer. Mimo że na dworze wcale nie było ciepły my wtuleni w siebie nie
odczuwaliśmy tego chłodu. Wolno maszerowaliśmy uliczkami miasta ciesząc
się każdą chwilą.
W ciągu tych kilku minut udało nam się poruszyć
kilka zabawnych tematów z przeszłości. Najczęściej były to nasze wspólne
wspomnienia, o których fajnie było sobie przypomnieć.
W drodze
powrotnej kupiliśmy sobie po rurce z kremem, ostatecznie zjedliśmy puste
rurki, bo krem z ich wnętrza wylądował na naszych twarzach. Z szerokim uśmiechem otworzyłem drzwi, ani na chwilę nie puszczając ręki
swojego ukochanego. Nic nie mówiąc weszliśmy do kuchni.
- O boże!-
prawie, że krzyknąłem na widok leżącej na podłodze Katy.- Harry dzwoń po
pogotowie!- poleciłem loczkowi, który również był zszokowany.
Heej sorka że tak długo nie było rozdziału ale razem z moją pomocniczką Natalią napisałyśmy na dzisiaj. Proszę o szczere komentarze, mamy wtedy pewność że ktoś czyta rozdziały. Do zobaczenia w następnym rozdziale. <całuski>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz