Rano obudziłem się, a Mike nie było obok mnie. Pomyślałem, że pewnie poszedł zjeść śniadanie..
Dzisiaj dla odmiany włożyłem dresy i jakąś koszulkę. Nie miałem ochoty na nic. le myśl, że gdy zejdę na dół, do kochni będzie tam Mike dawał mi poczucie szczęścia.
Zszedłem na śniadanie. W kuchni siedziałtylko Louis. Trochę speszony przywitałem się z nim:
Emm, hej Lou ..
- Poszedł pobiegać. - odpowiedział Tomlinson, jakby wiedział, o co miałem później zapytać.
- Jak ty mnie dorze znasz.
- Muszę dobrze znać osobę, którą kochałem ponad życie i nigdy nie przestanę.
Zdziwiony spojrząłem na niego, bo ja też nie mogłem o nim zapomnieć. Ale nie chciałem dać tego po sobie poznać, bo byłem w związku z Mike.
- Louis ja .. - nie dokończyłem, bo ten mi przerwał.
- Tak Harry, wiem, kochasz go ale ja nie mogę przestać o Tobie myśleć. Dasz mi coś wytłumaczyć?
- Mhm, jasne, mów. - ciekaw tego co powie zgodziłem się.
- Bo widzisz .. Okiej, zacznę od początku. Pamiętasz dzień tej imprezy? - zapytał
- Tej na której Eleanor Cię pocałowała?
- Tak Harry ...
- Jak mógłym zapomnieć .. - odpowiedziałem smutny, bo w ten dzień Louis mnie "zdradził"
- Harry ona powiedziała, że Ty jej doradzałeś.
- Tak, to prawda. Sugerujesz coś?
- Tak Styles. Na początku chciałem Ci powiedzieć, że nigdy nie przestałem Cię kochać i nigdy nie przestanę.Byłem z nią dlatego, że pewnego dnia na ulicy podszedłdo mnie koleś z nożem i powiedział, że Eleanor to jest jego kuzynka i jeśli ją skrzywdzę, to mnie zabije. Ja się przestraszyłem. Nie wiedziałem co robić, to było dzień przed tą imprezą. Więc się zgodziłem z nią "być", pomimo, że wcale jej nie kochałem. Myślałem, że to jej kuzyn, ale pewnego dnia podsłuchałem jej rozmowę przez telefon. Mówiła coś, że oskupie go z pieniędzy do ostatniego grosza. Nie wiedziałem wtedy, że chodzi o mnie.
- Louis, ja nie wiedziałem ...
- Nie przejmuj się Harry, to nie Twoja wina. - pogłąskał mnie po policzku.
Speszony zapytałem:
- Ale co z jej ciążą? Jak ona mogła Ciebie posądzić o ojcostwo, akoro mówiłeś, że z nią nie spałeś?
- Bo widzisz byliśmy na jednej imprezie, z której nic nie pamiętam, nie wiem dlaczego. Ona mówiła, że to właśnie po tej imprezie się za sobą przespaliśmy.
- Czyli ty nawet nie wiesz, czy z nią spałeś?
- No nie wiem ..
Moje serce zaczynało bić coraz szybciej. Mój rozum podpowiadał mi Mike, ale moje serce wybrało Louisa. Nie wiedziałem, co robię. Podszedłem to Tomlinsona i namiętnie go pocałowałem. On odwzajemnił moje uczucie. Gdy już się oderwaliśmy od siebie zacząłem:
- Louis, ja przepraszam, ja nie chciałem ...
- Nic się nie stało Harry, ale co z Mike?
czwartek, 29 sierpnia 2013
piątek, 23 sierpnia 2013
Rozdział 37
-Loui nie przejmuj się.... ona nie była ciebie warta...- pocieszałem Lou
-Hazz... Mike mam prośbę...
-jaką?- zapytałem
-zostańcie tu dziś na noc...
-emm...- nie wiedziałem co na to Mike
-jasne Louis- Mike uśmiechnął się szeroko, obejmując mnie w pasie.
***2 godziny później***
Leżałem wtulony w Mike'a, i bawiłem się jego palcami
-Mike... jutro masz wizytę?
-tak szkrabie... pojedziesz tam ze mną?
-a jak myślałeś? Jasne że tak kochanie- musnąłem jego usta, od razu oddał pocałunek, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę
-Hazz... zróbmy to jutro...- szepnął gładząc ręką po moim torsie
-chcesz? -zapytałem z nutką zdziwienia i nadziei w głosie
-jeśli się zgodzisz...
-zgadzam się... jutro wieczorem Mike...- uśmiechnąłem się słodko do niego, odwzajemnił uśmiech muskając moje usta. Wtuliłem się w jego tors. Rozmawialiśmy jeszcze z godzinę na różne tematy. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niego, jak pomyślę, że może umrzeć, serce mi pęka. Dzięki niemu się pozbierałem, pogodziłem z Tomlinson'em. Boję się... tak strasznie o niego... ale fakt że zaproponował mi jutrzejszy wieczór, to znaczy, że mi ufa...Popatrzyłem się na niego, spał już. Uśmiechnąłem się i pogładziłem jego policzek dłonią, a po moim policzku spłynęła łza... Uśmiechnął się przez sen, ułożyłem się wygodnie i zasnąłem.
Kocham go i nie chce go stracić...
-Hazz... Mike mam prośbę...
-jaką?- zapytałem
-zostańcie tu dziś na noc...
-emm...- nie wiedziałem co na to Mike
-jasne Louis- Mike uśmiechnął się szeroko, obejmując mnie w pasie.
***2 godziny później***
Leżałem wtulony w Mike'a, i bawiłem się jego palcami
-Mike... jutro masz wizytę?
-tak szkrabie... pojedziesz tam ze mną?
-a jak myślałeś? Jasne że tak kochanie- musnąłem jego usta, od razu oddał pocałunek, a jego ręka powędrowała pod moją koszulkę
-Hazz... zróbmy to jutro...- szepnął gładząc ręką po moim torsie
-chcesz? -zapytałem z nutką zdziwienia i nadziei w głosie
-jeśli się zgodzisz...
-zgadzam się... jutro wieczorem Mike...- uśmiechnąłem się słodko do niego, odwzajemnił uśmiech muskając moje usta. Wtuliłem się w jego tors. Rozmawialiśmy jeszcze z godzinę na różne tematy. Nie mogłem wyobrazić sobie życia bez niego, jak pomyślę, że może umrzeć, serce mi pęka. Dzięki niemu się pozbierałem, pogodziłem z Tomlinson'em. Boję się... tak strasznie o niego... ale fakt że zaproponował mi jutrzejszy wieczór, to znaczy, że mi ufa...Popatrzyłem się na niego, spał już. Uśmiechnąłem się i pogładziłem jego policzek dłonią, a po moim policzku spłynęła łza... Uśmiechnął się przez sen, ułożyłem się wygodnie i zasnąłem.
Kocham go i nie chce go stracić...
czwartek, 22 sierpnia 2013
Rozdział 36
- Louis, to nie tak! - tłumaczyła się.
- Wiesz co, nie tłumacz się, nie potrzebuję tego. Powiedz mi tylko, czyje to dziecko.
- Louis, ja do końca nie wiem, bo ...
- Jak to nie wiesz ?Jaja sobie ze mnie robisz?Spałaś z tym gościem? - dociekał Lou
- Louis! Ja ..
- Gówno mnie to obchodzi. Spałaś czy nie? - pytał dalej
- Tak, ale kotku, my wtedy mieliśmy kryzys, kłóciliśmy się i ..
- i co? Pocieszyciela sobie znalazłaś?
Temu wszystkiemu przyglądałem się ja (Harry) i Mike.
Byliśmy zażenowani tą sytuacją. Ale oni kłócili się dalej. Nie chciałem tego słuchać, nie chciałęm słuchać jak Eleanor okłamuje Louisa. Czułem coś nadal do niego, ale to nie było w stanie przebić uczucia, którym dażyłem Mike'a.
Postanowiliśmy wyjść i nie słuchać całęj tej kłótni. Gdy byliśmy przy drzwiach Lou spostrzegł, że wychodziliśmy i powiedział:
- Nie wychodźcie, zostańcie ze mną i niech Elżunia się tłumaczy.
Eleanor natychmiast zareagowała:
- Nie mów tak do mnie! Jesteś zwykłą świnią! Nigdy Cię nie kochałam! Myślałeś, że ja jestem z Tobą, bo coś do Ciebie czuję? To się kurwa myliłeś! Nienawidzę Cię. Po prostu założyłam się z przyjaciółką, że będę z Tobą parą ponad rok. I co ? Wygrałam zakładzik, pięć tysięcy jest moje. A jeśli to Twoje dziecko z alimentów sie nie wypłacisz. Pa nieudaczniku.- wykrzyczała Lou prostu w twarz.
Widziałem, że w jego oczach pojawiły się łzy. Pomimo, że przyznał, że nie kochał jej w 100%. Od razu podbiegliśmy do niego z Mike'm.
Ja jeszcze zaczepiłem wychodzącę Eleanor i powiedziałem:
- Wiesz, jesteś zwykłą żdzirą!
- Może i jestem, ale pięć tysięcy mam! - odpowiedziała z szatańskim uśmieszkiem.
- Wiesz co, nie tłumacz się, nie potrzebuję tego. Powiedz mi tylko, czyje to dziecko.
- Louis, ja do końca nie wiem, bo ...
- Jak to nie wiesz ?Jaja sobie ze mnie robisz?Spałaś z tym gościem? - dociekał Lou
- Louis! Ja ..
- Gówno mnie to obchodzi. Spałaś czy nie? - pytał dalej
- Tak, ale kotku, my wtedy mieliśmy kryzys, kłóciliśmy się i ..
- i co? Pocieszyciela sobie znalazłaś?
Temu wszystkiemu przyglądałem się ja (Harry) i Mike.
Byliśmy zażenowani tą sytuacją. Ale oni kłócili się dalej. Nie chciałem tego słuchać, nie chciałęm słuchać jak Eleanor okłamuje Louisa. Czułem coś nadal do niego, ale to nie było w stanie przebić uczucia, którym dażyłem Mike'a.
Postanowiliśmy wyjść i nie słuchać całęj tej kłótni. Gdy byliśmy przy drzwiach Lou spostrzegł, że wychodziliśmy i powiedział:
- Nie wychodźcie, zostańcie ze mną i niech Elżunia się tłumaczy.
Eleanor natychmiast zareagowała:
- Nie mów tak do mnie! Jesteś zwykłą świnią! Nigdy Cię nie kochałam! Myślałeś, że ja jestem z Tobą, bo coś do Ciebie czuję? To się kurwa myliłeś! Nienawidzę Cię. Po prostu założyłam się z przyjaciółką, że będę z Tobą parą ponad rok. I co ? Wygrałam zakładzik, pięć tysięcy jest moje. A jeśli to Twoje dziecko z alimentów sie nie wypłacisz. Pa nieudaczniku.- wykrzyczała Lou prostu w twarz.
Widziałem, że w jego oczach pojawiły się łzy. Pomimo, że przyznał, że nie kochał jej w 100%. Od razu podbiegliśmy do niego z Mike'm.
Ja jeszcze zaczepiłem wychodzącę Eleanor i powiedziałem:
- Wiesz, jesteś zwykłą żdzirą!
- Może i jestem, ale pięć tysięcy mam! - odpowiedziała z szatańskim uśmieszkiem.
niedziela, 18 sierpnia 2013
Rozdział 35
***Oczami Louis'a***
Zrobiłem tak jak powiedział Harry wynająłem detektywa. Po 5 dniach przyjechał ktoś do mnie
-Witam panie Harrison
-Witam panie Tomlinson, mam coś dla pana
-co?
-Parę informacji o pannie Calder
-słucham???
-mam zdjęcia-podał mi kopertę- i Panna Calder poszła parę miesięcy temu na jakąś imprezę... Duże prawdopodobieństwo, że to nie jest Pana dziecko...
-dziękuję bardzo...- powiedziałem i wziąłem kopertę. Detektyw poszedł. Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem zdjęcia. Przeglądałem je z uwagą.
Wkurzyłem się, oszukiwała mnie? Ja jej zaufałem. Muszę z nią pogadać jak wróci do domu...
***godzinę później***
-El musimy pogadać...
-o czym kochanie?
-to na pewno moje dziecko?!- zamurowało ją...
-tak...
-Eleanor nie kłam mnie!- krzyknąłem i rzuciłem jej zdjęcia...

Zrobiłem tak jak powiedział Harry wynająłem detektywa. Po 5 dniach przyjechał ktoś do mnie
-Witam panie Harrison
-Witam panie Tomlinson, mam coś dla pana
-co?
-Parę informacji o pannie Calder
-słucham???
-mam zdjęcia-podał mi kopertę- i Panna Calder poszła parę miesięcy temu na jakąś imprezę... Duże prawdopodobieństwo, że to nie jest Pana dziecko...
-dziękuję bardzo...- powiedziałem i wziąłem kopertę. Detektyw poszedł. Usiadłem na łóżku i wyciągnąłem zdjęcia. Przeglądałem je z uwagą.
Wkurzyłem się, oszukiwała mnie? Ja jej zaufałem. Muszę z nią pogadać jak wróci do domu...
***godzinę później***
-El musimy pogadać...
-o czym kochanie?
-to na pewno moje dziecko?!- zamurowało ją...
-tak...
-Eleanor nie kłam mnie!- krzyknąłem i rzuciłem jej zdjęcia...

wtorek, 6 sierpnia 2013
Rozdział 34
Wróciłem z Mike do domu.
Ale cały czas myślałem o Louisie.
Czy on mnie na prawdę okłamał? Dlaczego mówił, że nie kocha Eleanor, a tymczasem okazało się, że jest ona w ciąży.
Postanowiłem opowiedzieć całą sytuację Mike'owi .
Chłopak zareagowałbardzo spokojie.
- Harry, on jest dorosły, wie co robi. Myślę, że nie chciał Cię okłamać. A Eleanor jest w 5 miesiacu? Na pewno to wiedziała, przecież nie miałaby okresu przez taki czas, to chyba coś zaczęłaby podejrzewać. Wiesz, myslę, że ona go okłamuje.
- Serio tak myślisz? Wiesz, Eleanor kiedyś mi opowiadała, że podoba jej się jakiś Tom, ale to jeszcze wcześniej niż zaczęła być z Lou.
- Sugerujesz, że go zdradzała?
- Nic nie sugeruję.
- Wiesz, myślę, że jesli jesteście przyjaciółmi chcesz jego dobra. Nie mam nic przeciwko, jeśli chciałyś się z nim spotkać, lub coś w tym stylu.
- Dziękuję skarbie.
Rozmawialiśmy o tym długo. Mike zaproponował, żeby zaprosić Lou do nas. Tak zrobiłem. Po kilku minutach chłopak przyszedł. Od razu go przeprosiłem za moje zachowanie w szpitalu. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział ,że się nie gniewa.
Rozmawialiśmy z nim o naszych przypuszczeniach, co do tego, że Calder nie jest z nim szczera.
- Wiecie może jakby to sprawdzić? - zapytał Lou
- Chcesz z nią być? - pytał Mike
- Chcę sprawdzić, czy jest ze mną szczera. Bo ja myślałem że kłamie. Bo powiem wam coś. My się z El nie kochaliśmy. A jak jej to powiedziałem , odpowiedziała, że po jakiejś imprezie było coś. Więc nie wiem co myśleć.
- Wanajmij detektywa - zaproponowałem
- Chyba tak zrobię - odpowiedział Louis.
Ale cały czas myślałem o Louisie.
Czy on mnie na prawdę okłamał? Dlaczego mówił, że nie kocha Eleanor, a tymczasem okazało się, że jest ona w ciąży.
Postanowiłem opowiedzieć całą sytuację Mike'owi .
Chłopak zareagowałbardzo spokojie.
- Harry, on jest dorosły, wie co robi. Myślę, że nie chciał Cię okłamać. A Eleanor jest w 5 miesiacu? Na pewno to wiedziała, przecież nie miałaby okresu przez taki czas, to chyba coś zaczęłaby podejrzewać. Wiesz, myslę, że ona go okłamuje.
- Serio tak myślisz? Wiesz, Eleanor kiedyś mi opowiadała, że podoba jej się jakiś Tom, ale to jeszcze wcześniej niż zaczęła być z Lou.
- Sugerujesz, że go zdradzała?
- Nic nie sugeruję.
- Wiesz, myślę, że jesli jesteście przyjaciółmi chcesz jego dobra. Nie mam nic przeciwko, jeśli chciałyś się z nim spotkać, lub coś w tym stylu.
- Dziękuję skarbie.
Rozmawialiśmy o tym długo. Mike zaproponował, żeby zaprosić Lou do nas. Tak zrobiłem. Po kilku minutach chłopak przyszedł. Od razu go przeprosiłem za moje zachowanie w szpitalu. Chłopak tylko się uśmiechnął i powiedział ,że się nie gniewa.
Rozmawialiśmy z nim o naszych przypuszczeniach, co do tego, że Calder nie jest z nim szczera.
- Wiecie może jakby to sprawdzić? - zapytał Lou
- Chcesz z nią być? - pytał Mike
- Chcę sprawdzić, czy jest ze mną szczera. Bo ja myślałem że kłamie. Bo powiem wam coś. My się z El nie kochaliśmy. A jak jej to powiedziałem , odpowiedziała, że po jakiejś imprezie było coś. Więc nie wiem co myśleć.
- Wanajmij detektywa - zaproponowałem
- Chyba tak zrobię - odpowiedział Louis.
poniedziałek, 5 sierpnia 2013
Rozdział 33
-co jak to w ciąży?! El?!
-Louis będziesz ojcem- wyszeptała i pojechała na salę. Louis usiadł na ziemi i zaczął płakać
-Louis...- wyszeptałem
-Harry to nie tak... jak to możliwe?!
-nie wiem, nie obchodzi mnie to. Idę gdyż chcę być przy Mike'u.- poszedłem przed salę. Lekarz podbiegł do mnie
-Panie Styles były komplikacje!!
-Co?!- łzy spłynęły mi po policzku
-ale jest już dobrze, stracił strasznie dużo krwi, ale powinno być dobrze
-mogę...mogę go zobaczyć?
-tak proszę...- wszedłem na salę. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Mike leżał blady. Patrzył w okno
-Mike...kochanie
-Hazz! kochanie jesteś tu...-popatrzył na mnie
-tak jestem- uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niego
-Harruś... pocałuj mnie...- wyszeptał. Delikatnie przysunąłem się do niego i ostrożnie musnąłem jego usta, oddał pieszczotę. Oderwałem się od niego i pogłaskałem go po policzku
-już wszystko będzie dobrze Mike, wiem to
-chcę być szczęśliwy... Poznałem parę tygodni temu cudownego chłopaka, o kręconych włosach i zielonych oczach. Był zagubiony smutny. Od razu się w nim zakochałem, uprzedził mnie, że nigdy mnie nie pokocha całym sercem...
-ale to się zmieniło Mike, wiem, że cię kocham. Nie tak samo jako Lou, ale bardzo bardzo bardzo cię kocham misiek...
-też cię bardzo kocham Hazz...
***3 tygodnie później***
-Pan Mike może już wrócić do domu ale proszę się nie przemęczać
-tak jasne dobrze...-pisnął brunet. Zaśmiałem się i spakowałem jego rzeczy
-to co kochanie do domu?
-tak- przytulił mnie i złożył soczysty pocałunek na moim policzku
-kocham cię- wyszeptał
-ja ciebie też...
-Louis będziesz ojcem- wyszeptała i pojechała na salę. Louis usiadł na ziemi i zaczął płakać
-Louis...- wyszeptałem
-Harry to nie tak... jak to możliwe?!
-nie wiem, nie obchodzi mnie to. Idę gdyż chcę być przy Mike'u.- poszedłem przed salę. Lekarz podbiegł do mnie
-Panie Styles były komplikacje!!
-Co?!- łzy spłynęły mi po policzku
-ale jest już dobrze, stracił strasznie dużo krwi, ale powinno być dobrze
-mogę...mogę go zobaczyć?
-tak proszę...- wszedłem na salę. Poczułem ukłucie w klatce piersiowej. Mike leżał blady. Patrzył w okno
-Mike...kochanie
-Hazz! kochanie jesteś tu...-popatrzył na mnie
-tak jestem- uśmiechnąłem się lekko i podszedłem do niego
-Harruś... pocałuj mnie...- wyszeptał. Delikatnie przysunąłem się do niego i ostrożnie musnąłem jego usta, oddał pieszczotę. Oderwałem się od niego i pogłaskałem go po policzku
-już wszystko będzie dobrze Mike, wiem to
-chcę być szczęśliwy... Poznałem parę tygodni temu cudownego chłopaka, o kręconych włosach i zielonych oczach. Był zagubiony smutny. Od razu się w nim zakochałem, uprzedził mnie, że nigdy mnie nie pokocha całym sercem...
-ale to się zmieniło Mike, wiem, że cię kocham. Nie tak samo jako Lou, ale bardzo bardzo bardzo cię kocham misiek...
-też cię bardzo kocham Hazz...
***3 tygodnie później***
-Pan Mike może już wrócić do domu ale proszę się nie przemęczać
-tak jasne dobrze...-pisnął brunet. Zaśmiałem się i spakowałem jego rzeczy
-to co kochanie do domu?
-tak- przytulił mnie i złożył soczysty pocałunek na moim policzku
-kocham cię- wyszeptał
-ja ciebie też...
niedziela, 4 sierpnia 2013
Rozdział 32
- Ale jak to Louis tu jest? Skąd on wiedział, że ja tu jestem? - pytałem Liama.
- Harry, ja nic mu ne powiedziałem. Ale widziałem go dziisaj w szpitalu. Na drugim piętrze. - odpowiedział
- Ale na drugim piętrze są ginekolodzy. Po co Louis poszedłby tam?
- Moze z mamą, albo z siostrą coś nie tak...
Rozmyślaliśmy. Operacja Mike nadal trwała. Zachciało mi się pić, poszedłem po kawę.
Gdy zamawiałem czułem, że ktoś stoi za mną. Odwróciłem się
Byłtam Louis.
- Louis, co Ty tu robisz? - pytałem
- Ha-Harry ja - jąkałsię.
- Nie obchodzi mnie to Louis. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
- Słyszałem, że Mike jest na operacji - usłyszałem z jego ust - Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i będziecie razem szczęśliwi.
- Dziekujemy Lou. Wiesz, jestem zdania, że nie warto się kłócić. Zostańmy kumplami. Ok?
- Zgoda - odpowiedział.
- To jak układa Ci się z Eleanor? - pytałem
- Wiesz Hazz, my jesteśmy parą, ale między nami nic nie ma i myslę, że nie będzie. Nie chcę jej zranić. Ale mam złe przeczucia. Kilka miesięcy temu Eleanor bardzo źle się czuła, wymiotowała, mowila, że jej słabo. Dzisiaj zemdlała, więc przyjechałem z nią do spzitala.
Rozmawialiśmy tak z Lou kilka minut.
Zobaczyliśmy pielęgniarkę, która wiezie na wózku Eleanor. Dziewczyna była blada, miała łzy w oczach.
- Co się stało pani doktor? Wszystko dobrze z nią? - pytał Louis.
- Tak, świetnie. Mamy dla pana wspaniałą wiadomość.
- Słucham. - odpowiedział Tomlinson.
- Będzie pan tatusiem. Pani Calder jest w 5 miesiacu ciąży!
- Harry, ja nic mu ne powiedziałem. Ale widziałem go dziisaj w szpitalu. Na drugim piętrze. - odpowiedział
- Ale na drugim piętrze są ginekolodzy. Po co Louis poszedłby tam?
- Moze z mamą, albo z siostrą coś nie tak...
Rozmyślaliśmy. Operacja Mike nadal trwała. Zachciało mi się pić, poszedłem po kawę.
Gdy zamawiałem czułem, że ktoś stoi za mną. Odwróciłem się
Byłtam Louis.
- Louis, co Ty tu robisz? - pytałem
- Ha-Harry ja - jąkałsię.
- Nie obchodzi mnie to Louis. Nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego.
- Słyszałem, że Mike jest na operacji - usłyszałem z jego ust - Mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze i będziecie razem szczęśliwi.
- Dziekujemy Lou. Wiesz, jestem zdania, że nie warto się kłócić. Zostańmy kumplami. Ok?
- Zgoda - odpowiedział.
- To jak układa Ci się z Eleanor? - pytałem
- Wiesz Hazz, my jesteśmy parą, ale między nami nic nie ma i myslę, że nie będzie. Nie chcę jej zranić. Ale mam złe przeczucia. Kilka miesięcy temu Eleanor bardzo źle się czuła, wymiotowała, mowila, że jej słabo. Dzisiaj zemdlała, więc przyjechałem z nią do spzitala.
Rozmawialiśmy tak z Lou kilka minut.
Zobaczyliśmy pielęgniarkę, która wiezie na wózku Eleanor. Dziewczyna była blada, miała łzy w oczach.
- Co się stało pani doktor? Wszystko dobrze z nią? - pytał Louis.
- Tak, świetnie. Mamy dla pana wspaniałą wiadomość.
- Słucham. - odpowiedział Tomlinson.
- Będzie pan tatusiem. Pani Calder jest w 5 miesiacu ciąży!
piątek, 2 sierpnia 2013
Rozdział 31 [ II sezon ]
Gdy lekarz odszedł wszedłem do Mike, leżał na łóżku. Był strasznie blady, patrzył się w okno
-Mike... kochanie- zacząłem ostrożnie
-Harreh?
-tak to ja... -dalej stałem przy drzwiach. Popatrzył się na mnie, uśmiechnął się lekko
-przytulisz mnie?- zapytał z nadzieją
-jasne kotku- podszedłem do niego i delikatnie przytuliłem,
-ja umrę wiem to Hazz
-kochanie nie umrzesz... nie poradzę sobie z tym, dasz radę, jesteś silny, wytną tą nerkę i będziemy szczęśliwi Mike...-łza spłynęła mi po policzku, otarł ją i przyciągnął mnie do siebie
-kocham cię- powiedział i złożył na moich ustach pełny miłości pocałunek. Oddałem go
-ja ciebie też skarbie- pocałowałem go w nos, wszedł lekarz
-jest pan gotowy na operacje Panie Mike?
-ale że teraz?- zapytałem, chwyciłęm dłoń bruneta, mocno ją ścisnął
-tak im szybciej tym lepiej... jak operacja pójdzie dobrze to możliwe że Pan Mike będzie żył jeszcze parę lat dłużej.
-pójdę- powiedział Mike
-ale...
-Harry im lepiej tym lepiej... ale obiecaj mi, że jak się obudzę zobaczę ciebie tu
-obiecuję
Wzięli go. Nagle koło mnie przed salą usiadł Liam
-Harry jak się trzymasz?
-jest ciężko Li... hej Jerry-uśmiechnąłem się do chłopaka obok
-hej Harruś- uwielbiał mnie tak nazywać. Gdy go trochę poznałem okazał się świetnym gościem
-Harry...- zaczął Liam, popatrzyłem się na przyjaciela- Harry Louis tu jest...
-Mike... kochanie- zacząłem ostrożnie
-Harreh?
-tak to ja... -dalej stałem przy drzwiach. Popatrzył się na mnie, uśmiechnął się lekko
-przytulisz mnie?- zapytał z nadzieją
-jasne kotku- podszedłem do niego i delikatnie przytuliłem,
-ja umrę wiem to Hazz
-kochanie nie umrzesz... nie poradzę sobie z tym, dasz radę, jesteś silny, wytną tą nerkę i będziemy szczęśliwi Mike...-łza spłynęła mi po policzku, otarł ją i przyciągnął mnie do siebie
-kocham cię- powiedział i złożył na moich ustach pełny miłości pocałunek. Oddałem go
-ja ciebie też skarbie- pocałowałem go w nos, wszedł lekarz
-jest pan gotowy na operacje Panie Mike?
-ale że teraz?- zapytałem, chwyciłęm dłoń bruneta, mocno ją ścisnął
-tak im szybciej tym lepiej... jak operacja pójdzie dobrze to możliwe że Pan Mike będzie żył jeszcze parę lat dłużej.
-pójdę- powiedział Mike
-ale...
-Harry im lepiej tym lepiej... ale obiecaj mi, że jak się obudzę zobaczę ciebie tu
-obiecuję
Wzięli go. Nagle koło mnie przed salą usiadł Liam
-Harry jak się trzymasz?
-jest ciężko Li... hej Jerry-uśmiechnąłem się do chłopaka obok
-hej Harruś- uwielbiał mnie tak nazywać. Gdy go trochę poznałem okazał się świetnym gościem
-Harry...- zaczął Liam, popatrzyłem się na przyjaciela- Harry Louis tu jest...
Subskrybuj:
Komentarze (Atom)