Gdy wyszliśmy z London Eye. Popatrzyłem na Louisa...
-możesz iść ze mną na cmentarz?
-co? po co?
-prosze...-szepnąłem
-jasne...-poszliśmy powoli w jego kierunku. podszedłem do nagrobka "Adam Harrison 1994-2014''
-kto...
-brat Andyego...był moim chłopakiem, jakiś facet go potrącił jak jechał do mnie...na pogrzebie Harry i Andy się poznali... teraz są razem i nie mogę spać w nocy....ale dalej mi go brakuje Lou...
-rozumiem cie...znaczy nie przeżyłem czegoś takiego...ale
-spokojnie- położyłem kwiaty i zapaliłem znicze. Zerknąłem jeszcze na zdjęcie. Starłem samotną łze i popatrzyłem na Lou
-idziemy?
-tak Nialler
Poszliśmy do domu. Myślałem o wszystkim i o niczym. Louis odprowadził mnie do domu
-pa -musnął mój policzek i poszedł. Była 22. umyłem się i poszłem do Hazzy i Andyego. Hazz leżał na chłopaku, obaj byli w bokserkach...
-sorry..-szepnąłem
-Niall? chodz co jest? -Styles usiadł
-nic...sorry że przeszkadzam... -poszłem do pokoju. Źle się czułem z tym ,że przeszkadzam im... muszę się wyprowadzić..mają swoje sprawy....ja im przeszkadzam... wrócę do domu do Irlandii.. to będzie straszne zostawić Lou i przyjaciół ale tak będzie lepiej...
-ejj mały...-podszedł Andy
-wracam do Irlandii An
-co?
-Andy wy macie swoje życie.. z Harrym... a jak na ciebie patrzę cały czas przypomina mi się Adam...przepraszam ,ale nie mogę tak dłużej już...kocham cię i Hazzę..dziękuję ,że mnie przygarnęliście... jutro rzucam to liceum i wyjeżdżam..-szepnąłem wtulając się w niego
-nie możesz nas zostawić...
-tak będzie lepiej-wszedł Hazza
-o co cho...
-Niall wyjeżdża..
-c..co?!
wybaczcie ,że krótki... jestem na siebie taka zła... zaniedbałam bloga..pewnie nikt już go nie czyta...ale no..ten...jakby ktoś chciał dalej rozdziały piszcie ...kocham was <3
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz